Senatorowie Koalicji Obywatelskiej żalą się dziennikarzom, że Borys Budka jest słabym liderem Platformy Obywatelskiej i obwiniają go za odejście Joanny Muchy. Ponadto domagają się, aby na czele partii stanął Rafał Trzaskowski. Jako członek Platformy Obywatelskiej (od września 2018 roku), który jako jeden z nielicznych nie żałuje 60 zł rocznie na składkę członkowską, uważam zachowanie senatorów wobec Budki za skrajnie nieodpowiedzialne i nieuczciwe.
Uporządkujmy fakty. Borys Budka został przewodniczącym PO rok temu z bardzo dużym poparciem, przy rekordowej frekwencji tych, którzy byli uprawnieni do głosowania. Mimo kilku konkurentów, wybory rozstrzygnięto z pominięciem II tury a jego kadencja trwa do 29 stycznia 2024 roku. Weryfikacja przywództwa jest – zgodnie ze Statutem partii – możliwa w połowie kadencji a zatem po dwóch latach, czyli najwcześniej za rok.
Rafał Trzaskowski mógł kandydować, ale nie chciał, uznając że musi zadbać o Warszawę. Ruch Trzaskowskiego, który miał powstać, jest fikcją i nikt w niego nie wierzy. Łudzenie się, że Trzaskowski jest dziś tak samo silny, jak pierwszy dzień po II turze wyborów prezydenckich, w których otrzymał ponad dziesięć milionów głosów jest przejawem braku wiedzy. To przepadło, gdy Trzaskowski postanowił wyjechać na urlop zamiast działać na rzecz zagospodarowania choćby części wyborczego wyniku w dalszej aktywności obywatelskiej i politycznej.
Borys Budka tuż po objęciu funkcji znalazł się w dramatycznej sytuacji pandemii, która zablokowała możliwość partyjnej pracy u podstaw oraz stanął przed koniecznością wymiany kandydata na prezydenta. Tę niezwykle skomplikowaną i wrażliwą operację przeprowadził z olbrzymim sukcesem – w modelowy wręcz sposób. Wiem o tym, ponieważ byłem w tym czasie w kontakcie z nim oraz z innymi politykami Platformy.
Wiem, co skłoniło senatorów KO do tego rodzaju intelektualnych wykwitów – tym czymś jest senacka ordynacja wyborcza, która jest większościowa, czyli wybory odbywają się w jednomandatowych okręgach. Panom senatorom wydaje się, że to partia jest dla nich a nie oni dla partii. Prawda jest jednak taka, że architektem opozycyjnego porozumienia na rzecz Senatu był ówczesny lider PO Grzegorz Schetyna a nie każdy senator z osobna. Borys Budka był wówczas zastępcą Schetyny, więc ma w tym wszystkim istotny udział. Więcej pokory, Szanowni Państwo Senatorowie – mniej zadęcia i egocentryzmu.
Klucz do wyborczego zwycięstwa Platformy Obywatelskiej a zatem całej opozycji, ponieważ PO jest jej najsilniejszym składnikiem, leży w aktywności członków partii na poziomie powiatów i gmin a od wielu lat na tym poziomie partii panuje całkowity marazm. To nie Borys Budka jest za to odpowiedzialny, choć doskonale rozumiem czemu będzie za wszystko obwiniany – jeśli bowiem przyjąć, że winny jest lider krajowy, wszyscy inni liderzy, na niższych szczeblach partii, czują się dobrze i śpią spokojnie, choć bardzo często nie mają ku temu żadnych podstaw i wielu z nich już dawno powinno odejść.
Dziennikarze uwielbiają wybierać liderów Platformie Obywatelskiej, jątrzyć, knuć, spiskować i podżegać do buntu. Gdy liderem był Grzegorz Schetyna obserwowałem to dosłownie każdego dnia. Rezultatem takiego działania było odnowienie sejmowego mandatu Prawa i Sprawiedliwości jesienią 2019 roku oraz prezydencka reelekcja Andrzeja Dudy latem roku następnego.
Klimat wewnątrz formacji oraz dookoła niej jest kluczowy dla powodzenia wszelkich działań jej członków – zwłaszcza działań ukierunkowanych na przekonywanie wyborców do poparcia partii przy urnach wyborczych. Jeśli będziemy kwestionować przywództwo Borysa Budki, nie będziemy zdolni do wyborczych zwycięstw. Za wyborcze porażki wszyscy będziemy odpowiedzialni.
Komentarze