Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z Polskiego Stronnictwa Ludowego bardzo ostro skomentował polityczne transfery do ugrupowania Szymona Hołowni spośród parlamentarzystów opozycji nazywając Hołownię „kretem”. Hołownia zaś odpowiedział nazywając Zgorzelskiego „politycznym cieciem”. To tylko pozornie zdarzenie politycznie nieistotne.
Piotr Zgorzelski być może zareagował ostro (zwłaszcza jak na PSL), ale niestety racja jest po jego stronie. Szymon Hołownia deklarował aktywne działanie na rzecz rozbijania obozu Zjednoczonej Prawicy i bardzo szybko okazało się, że były to tylko szumne deklaracje, ponieważ nie odbyły się w tym przedmiocie żadne istotne pertraktacje. Wyciągnął zaś dwie posłanki oraz senatora z ugrupowań wobec PiS opozycyjnych, co rzecz jasna nie zaszkodziło Jarosławowi Kaczyńskiemu a opozycji nie wzmocniło. Od mieszania herbata nie robi się słodsza – bez negatywnego wpływu przeciwników PiS na jedność obozu władzy, opozycja ani o milimetr nie przybliża się do uzyskania wpływu i przejęcie odpowiedzialności za państwo na poziomie centralnym.
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że to, co zapowiadał Hołownia było znacznie trudniejsze niż to, co robi. Robi jednak tylko to, co przed nim robiło już wielu – ostatnio Ryszard Petru. Nie jest to ani nowa jakość, ani nawet zwyczajna rozwaga, choć jestem mu naprawdę szczerze wdzięczny za zabranie Joanny Muchy z Platformy Obywatelskiej. Ostra reakcja Piotra Zgorzelskiego zupełnie mnie nie dziwi, ponieważ w poprzedniej kadencji Sejmu ludowcy doświadczyli kłusownictwa Prawa i Sprawiedliwości w ich klubie parlamentarnym – do tego stopnia, że musieli ratować się przyjmując do siebie Jacka Protasiewicza, co przez wzgląd na jego reputację mogło być upokarzające.
Szymon Hołownia uważa, że teraz można narobić bałaganu a potem zrobi się kilka ładnych min do kamer, wygłosi się kilka gładkich formułek i Polacy uwierzą, że chce budować wyborcze porozumienie z PO czy właśnie z PSL i warto mu zaufać. Życzyłbym sobie, abyśmy wszyscy zawiesili mu poprzeczkę zdecydowanie wyżej – dla naszego własnego dobra.
Komentarze