Jeśli Jarosław Kaczyński uważa, że rozstrzygnął temat aborcji na korzyść swojego środowiska, to owszem, ale tylko krótkoterminowo. Rzeczywiście przecież spłacił moralny dług wobec Episkopatu za lata popierania jego partii przed każdym głosowaniem powszechnym oraz pokazał prawicowym ultrasom, że tylko Prawo i Sprawiedliwość troszczy się o rodzinę, moralność i katolickie wartości. Był w tej sprawie bardzo długo przypierany do muru.
Długoterminowo jednak może na tym bardzo dużo stracić. Ciąża z poważnym uszkodzeniem płodu nie jest przecież zjawiskiem nadzwyczajnie rzadkim – może dotknąć każdą kobietę bez wyjątku a preferencje polityczne rodziny nie będą miały żadnego znaczenia. Polacy już wkrótce zaczną się orientować, że zaostrzenie już i tak rygorystycznego prawa aborcyjnego jest fanaberią garstki polityków o najbardziej skrajnych poglądach a nie wolą liczącej się grupy społecznej i że nie było ono uzasadnione jakimikolwiek względami medycznymi czy szeroko naukowymi. Do ludzi zacznie też docierać, że w naszym kraju łatwiej otrzymać pomoc państwa z powodu domowej patologii, niż z powodu niepełnosprawnego członka rodziny. Rozszerzenie świadomości społeczeństwa jest bardzo groźne dla polityków budujących swoje poparcie na ludzkiej niewiedzy.
Jedną z przyczyn fiaska trwającego 40 dni sejmowego protestu osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w 2018 roku było to, że większość społeczeństwa była na sytuację tych osób zupełnie obojętna i politycy Prawa i Sprawiedliwości doskonale o tym wiedzieli, ponieważ na bieżąco mają dostarczane pogłębione badania. Zaostrzenie ustawy aborcyjnej i to nie w Sejmie (bo nie byłoby do tego większości pewnie nawet w Zjednoczonej Prawicy) a przez spacyfikowany przez PiS Trybunał Konstytucyjny oraz skandaliczne wypowiedzi choćby posła Bortniczuka mogą zaowocować zwątpieniem nawet wśród zwolenników obozu władzy. Wtedy wystarczy, że opozycja wspólnie przygotuje krótką, łagodną, ale zdroworozsądkową nowelizację ustawy i większość społeczeństwa będzie patrzeć na nią życzliwie – nawet, jeśli trudno im samym uznać siebie za wyborców opozycji.
Jarosław Kaczyński nie docenia egoizmu Polaków oraz ich skłonności do zapewniania sobie wygodnej egzystencji. Skoro seryjnie poparli PiS z powodu 500 zł na dziecko, ponieważ to daje ich rodzinom pewien komfort, mogą uznać, że katolicki fundamentalizm ograniczający bezpieczeństwo kobiet spodziewających się potomstwa, godzi w jakość ich funkcjonowania.
P.s. Wiecie jak na oddziałach ginekologicznych nazywa się aborcje dzieci księży? „Problemy hormonalne”. Hipokryzja też może okazać się politycznie zabójcza, jeśli jej stężenie przekroczy społecznie akceptowalne granice a granice te nie są nigdzie określone.
Komentarze