Amerykańska demokracja liczy sobie 240 lat, a Polska nieco ponad trzy dekady. W Stanach Zjednoczonych (przynajmniej do wczoraj) szacunek i respekt wobec instytucji państwowych panował ponad poglądami społecznymi i preferencjami politycznymi, Polacy zaś mają w głębokim poważaniu instytucje własnego państwa, a „państwowe” nie oznacza dla nich wspólnego, ale niczyje.
Jeśli w Waszyngtonie mogło dojść do wdarcia się sprowokowanej przez ustępującego prezydenta Donalda Trumpa dziczy do budynku parlamentu a wystarczyło do tego kilka tygodni insynuacji o sfałszowaniu wyborów prezydenckich bez przedstawienia na to dowodów, zginęły cztery osoby, byli też ranni, to czym może skutkować w Polsce stwierdzenie, że wybory zostały sfałszowane, jeśli Prawo i Sprawiedliwość je przegra i będzie musiało oddać władzę?
Wydarzenia w USA powinny być dla nas wszystkich przestrogą, abyśmy nie ulegali insynuacjom polityków. U nas sytuacja instytucjonalna jest oczywiście trudniejsza niż w Stanach, bo tam jednak sądy i służby zachowują się poważnie, co stanowi bezpiecznik na wypadek, gdyby politykom przyszło do głowy zdemolować kraj w imię utrzymania państwowych posad, a w Polsce wiele instytucji zostało ubezwłasnowolnionych i unieszkodliwionych, ale jednak i za Oceanem, i nad Wisłą, kartka wyborcza ma tę samą gigantyczną moc.
Choć nie spodziewam się, że PiS spokojnie odda władzę i powstrzyma się od wygłaszania insynuacyjnych bredni, wiem, że wiele zależy od postawy nas wszystkich przy urnach wyborczych – dotychczas przegrywaliśmy wybory, bo wyborcy PiS szanują polityków PiS i karnie stawiają się do głosowania, a nie dlatego, że wybory sfałszowano. Politycy opozycji od swoich wyborców dostają po głowach, są przez nich często zastraszani, że jeśli zrobią tak, a nie inaczej, to się na nich rozpęta nagonkę w mediach społecznościowych, a wyborcy PiS politykom PiS ufają i wspierają ich niemalże bezwarunkowo.
PiS można pokonać i stanie się to prędzej czy później. Żeby jednak do tego doszło, my wszyscy musimy zastanowić się nad swoją postawą, swoim zachowaniem i swoim podejściem do polityków opozycji. Lekceważenie ich oraz wieczne roszczenia pełne pretensji na pewno nie osłabiają Jarosława Kaczyńskiego.
P.s. Kapitol po kilku godzinach wznowił pracę i Kongres zatwierdził wybór Joe Bidena na 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Siła instytucji państwa okazała się silniejsza niż pogarda dla procedur wyrażana przez garstkę owładniętych obsesją i cynicznie zmanipulowanych zwolenników serdecznego kolegi Andrzeja Dudy.
Komentarze