Dziś przed południem minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro wystąpił na konferencji prasowej wraz z Patrykiem Jakim, Michałem Wójcikiem, Januszem Kowalskim, Jackiem Ozdobą i Sebastianem Kaletą i wygłaszał bełkotliwe nonsensy zupełnie niezwiązane z obszarami przypisanymi do stanowisk państwowych, które pełni. Konferencja tych panów dotyczyła ich sprzeciwu wobec planowanego przez instytucje Unii Europejskiej powiązania wypłaty pieniędzy z unijnego budżetu z przestrzeganiem praworządności w danym państwie członkowskim.
O co chodzi Zbigniewowi Ziobro? Chce zdymisjonować Mateusza Morawieckiego za to, że ten po lipcowym Szczycie w Brukseli dotyczącym unijnej perspektywy budżetowej na lata 2021-2027 okłamał wszystkich twierdząc, iż skutecznie zablokował zależność dostępu do pieniędzy od przestrzegania prawa. Ten mechanizm wejdzie w życie, a ewentualne weto budżetowe Warszawy zaboli głównie Polaków – Bruksela i poszczególne państwa członkowskie mogą zawierać umowy dwustronne na finansowanie konkretnych projektów. Polska zostanie z niczym, ponieważ prowizorium budżetowe realnie zabezpieczy jedynie niewielką część potrzeb realizowanych dotychczas z unijnych pieniędzy.
Ziobro liczy zapewne na to, że zawetowanie unijnego budżetu – skuteczne lub nie – przypieczętuje upadek Morawieckiego, którego szczerze nie znosi (z wzajemnością). Nowy szef rządu to okazja do stawiania nowych żądań w zamian za utrzymanie sejmowej większości, a jak wiadomo siłą Ziobry są haki i spółki Skarbu Państwa – samodzielnym liderem politycznym na miarę choćby Gowina nigdy nie będzie, ponieważ nie ma pojęcia o żadnej dziedzinie państwa, która nie jest związana z prokuraturą i ministerstwem sprawiedliwości. Może chodzić również o dekompozycję Prawa i Sprawiedliwości, która wymusi na Jarosławie Kaczyńskim danie Zbigniewowi Ziobro i jego totumfackim gwarancji tzw. biorących miejsc na listach wyborczych w wyborach parlamentarnych, które odbędą się za trzy lata.
Ziobro wie, że ma sporo za uszami i jego kariera może nie mieć przed sobą kilku dekad. Wie również, że znajduje się w momencie, w którym dość bezkarnie może poszerzać swoje wpływy kosztem PiS, ponieważ Jarosław Kaczyński jeszcze nie zażegnał konfliktu wewnątrz swojej partii wywołanego ustawą o ochronie zwierząt.
Przyszłość Polski i jakość życia obywateli naszego kraju nie ma dla Ziobry żadnego znaczenia.
Komentarze