Michał Kamiński z Polskiego Stronnictwa Ludowego zaczął wypuszczać do mediów fake newsa o tym, że sejmowa większość Prawa i Sprawiedliwości wisi na włosku i kwestią kilku lub kilkunastu tygodni jest przejęcie władzy przez opozycję w trybie konstruktywnego wotum nieufności i zgodnie z zasadą wszyscy przeciw PiS.
Przewaga PiS nad opozycją jest w Sejmie krucha, ale dokładnie taka, jaka była w latach 2015-2019 – wymaga dyscypliny, ale jest zdyscyplinowana. Tych pięciu czy sześciu posłów przewagi zupełnie wystarczyło Jarosławowi Kaczyńskiemu do zdemolowania kraju, a telewizja Jacka Kurskiego skutecznie wmówiła milionom Polaków, że kraj kwitnie jak nigdy wcześniej. Nawet biorąc pod uwagę, że Jarosław Kaczyński zawiesił w prawach członka PiS kilkunastu posłów za sprzeciw wobec ustawy o ochronie zwierząt, póki co wynika z tego jedynie to, że trzeba układać się nie tylko z Gowinem i Ziobro, ale także z nimi. Narzędzie wywierania wpływu i kupowania poparcia prezes PiS ma potężne i straci je nieprędko, ponieważ ludzi, którzy zawdzięczają mu zawodowy awans i materialny dobrobyt i którzy stracą go wraz ze zmianą władzy należy liczyć w dziesiątkach tysięcy.
Zakładając na chwilę, że pobożne życzenia Michała Kamińskiego są cokolwiek warte (na premiera będzie lansował Władysława Kosiniaka-Kamysza, bo zawdzięcza mu przetrwanie po wyrzuceniu z PO), przejęcie władzy przez opozycję w szczycie pandemii, kłopotów gospodarczych i z państwową kasą świecącą pustkami, oznaczałoby szybki upadek takiego rządu i powrót do władzy tych samych, którzy dopiero co ją stracili. W rząd jedności narodowej nie uwierzy nikt, a już najmniej ci, którzy mieliby go tworzyć. Już sama koalicja PO-PSL-Lewica byłaby makabrycznie trudna, a dołączenie do tego Konfederacji i tych kilku rozłamowców z PiS wyglądałoby wyjątkowo pokracznie.
Akademickie dyskusje warto zastąpić pragmatyzmem i zdrowym rozsądkiem. Żeby odsunięcie PiS od władzy miało szansę być trwałym, opozycja musi mieć solidny i wiarygodny program, zdeterminowanych ludzi, którzy mają go realizować i miliony ludzi po swojej stronie – jak jesienią 2007 roku. Osiągnięcie tego wszystkiego wymaga dużo czasu i jeszcze więcej ciężkiej pracy – naprawdę ciężkiej – takiej od świtu do nocy, od poniedziałku do soboty.
Warto też zmusić PiS do wzięcia odpowiedzialności i zmierzenia się ze skutkami swoich decyzji i dokonań. Niech Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński odejdą w atmosferze skandalu i wytykania palcami, a nie po prostu przesiądą się do opozycyjnych ław i apartament przy warszawskim Krakowskim Przedmieściu zamienią na apartament w Krakowie. Będzie to dla nas wszystkich najlepsza szczepionka na polityczną przyszłość.
Komentarze