Polityka nie znosi próżni, a po autokompromitacji Marty Lempart i Klementyny Suchanow ze Strajku Kobiet z ogłoszeniem absurdalnych postulatów i powołaniu Rady Koordynacyjnej, która ma je zrealizować ze średnią wieku na poziomie 60-70 lat, pojawia się pokusa, aby wejść w tę niszę i spróbować ją zagospodarować zanim ludzie rozejdą się do domu myć okna, prać dywany, piec i gotować potrawy na Boże Narodzenie. Pokusa to zrozumiała, ale trud będzie daremny.
Nie zagospodaruje tego oburzenia PSL, które jest w rozsypce na kilku poziomach – kompletnie niewiarygodne i na wsi, i w miastach oraz regularnie szantażowane i ośmieszane przez Pawła Kukiza. Nie zagospodaruje protestujących również lewica, ponieważ jej trzej liderzy mają zerową wiarygodność i jeszcze mniejszy słuch społeczny, a jeśli twarzami tego środowiska są Joanna Scheuring-Wielgus i Anna Maria Żukowska, ręce opadają już zupełnie.
Dla protestujących polityczną alternatywą nie będzie Szymon Hołownia, który przez wiele lat był bardzo blisko Kościoła, a dziś jest po prostu wyważony – podobną metamorfozę przeszedł również Tomasz Terlikowski, a jednak nikt nie robi z niego odnowiciela polityki. Hołownia zdobył co prawda istotne 13% głosów w wyborach prezydenckich, ale to jednak aż o 7% mniej niż Paweł Kukiz pięć lat wcześniej, więc nie ma powodu popadać w ekstazę. Że dziś jego nieistniejąca partia ma 18% poparcia w sondażach? Cztery lata temu istniejąca Nowoczesna miała w sondażach 30% a dziś nie istnieje.
Konfederacja przy okazji protestów skompromitowała się wypowiedzią Krzysztofa Bosaka, że „jak dziecko umrze to umrze”, a więc trzeba na to środowisko spuścić zasłonę milczenia. Tym bardziej od czasu, gdy stało się zakładnikiem antyszczepionkowców i osób negujących istnienie koronawirusa. Tak daleko w absurdzie nie poszedł nawet Antoni Macierewicz, który prezydencki samolot rozbity w Smoleńsku rekonstruował niszcząc bliźniaczy egzemplarz.
Czy cokolwiek na protestach może zyskać Platforma Obywatelska? Tak, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że na razie nie robi nic w tym kierunku. Mogłaby natomiast przygotować sensowne rozwiązanie prawne, które dostosowuje ustawę aborcyjną z 1993 roku do współczesnych realiów albo przygotować porządną kampanię referendalną nad tym tematem, ponieważ referendum ws. aborcji jest nieuniknione. Zamiast tego domaga się niepublikowania świstka papieru od Przyłębskiej, co nie ma żadnego znaczenia, ponieważ subiektywna opinia tego żenującego gremium już wywołuje skutki prawne.
Komentarze