Przyznaję – nienawidzę rozważań, o co chodzi Jarosławowi Kaczyńskiemu i co ten kieszonkowy dyktator ma na myśli. Interesuje mnie kondycja państwa i oddziaływanie władzy na życie obywateli – psychiatrą nie jestem.
16300 nowych zakażeń w ciągu doby to nie kryzys państwa – to jego rozpad. Polska nigdy w najnowszej historii nie była zarządzana doskonale, ale żadna władza wcześniej nie koncentrowała się na propagandzie i prymitywnym pokazie siły w taki sposób, jak Prawo i Sprawiedliwość i żadna władza wcześniej tak bardzo nie odpuściła sobie tych spraw państwa i obywateli, które moglibyśmy określić jako proza życia.
Życie bezlitośnie obnaża fasadowość państwa po pięciu latach rządów PiS i w szóstym roku prezydentury Andrzeja Dudy. Konferencje prasowe premiera Mateusza Morawieckiego organizowane tylko po to, aby funkcjonariusze partii Jarosława Kaczyńskiego pracujący w TVP mieli co wbijać do głów Polaków pokazują, że siłą tej władzy jest już tylko propaganda i aparat represji – z prokuraturą i policją na czele, bo – tak – prokuratura jest na bezpośredniej smyczy rządzących, a policja nie wykazuje się ani wyobraźnią, ani zdrowym rozsądkiem.
Czy masowe protesty uliczne w czasie epidemii są rozsądne? Nie. Czy spowodują wzrost zakażeń koronawirusem? Tak. Ale jeszcze większą nieodpowiedzialnością było takie oświadczenie magister Przyłębskiej w takim czasie, a kobiety wyszły na ulice z bezsilności, ponieważ od jesieni 2015 roku nie ma w Polsce miejsca, w którym przedstawiciele władzy rozmawiają z ludźmi, których nie mogą uznać za swoich zwolenników. Nie ma, bo Pałac Prezydencki, Kancelaria Premiera i Sejm są jedynie wykonawcami poleceń Jarosława Kaczyńskiego.
Odpowiedzialność za stan państwa i zdrowie obywateli spoczywa jednak na rządzących, ponieważ to oni mają wszelkie instrumenty i całkowitą decyzyjność. Wzrost zakażeń jest i będzie skutkiem głównie tego, że przespano okres letniego spowolnienia ekspansji koronawirusa, a wiosną i jesienią chaotycznie zarządzano i zarządza się sytuacją – bez planu, bez pomysłu, zupełnie jakbyśmy wszyscy lecieli prezydenckim samolotem do Smoleńska dekadę wcześniej.
Cokolwiek jeszcze wydarzy się złego w najbliższym czasie, pewne jest, że można było tego uniknąć. Wystarczyło myśleć.
Komentarze