Nie zazdroszczę prezydentowi stolicy. Powtórna awaria oczyszczalni „Czajka” kładzie się cieniem na warszawskim bilansie Rafała Trzaskowskiego i sprawia, że Polacy jeszcze szybciej zapominają o jego świetnym liczbowo wyniku z II tury wyborów prezydenckich. Ponieważ awaria w „Czajce” zdarza się zaledwie rok po pierwszej awarii i wygląda na poważniejszą niż poprzednia, nie trzeba być przeciwnikiem Trzaskowskiego, aby wątpić w to, że kierownictwo MPWiK wykorzystało minione dwanaście miesięcy, aby ponownej awarii uniknąć. Brak dymisji kierownictwa MPWiK również jest niezrozumiały.
Pojawiły się rozważania czy Rafał Trzaskowski zyska, czy straci na opóźnieniu inauguracji działania swojego ruchu społecznego „Nowa Solidarność”, która nie odbędzie się 5 września właśnie z powodu ponownego zrzutu nieczystości do Wisły. Uważam, że to, źle postawione pytanie. Trzaskowski na opóźnieniu ani nie zyska, ani nie straci, ponieważ nikt nie czeka na „Nową Solidarność” z wypiekami na twarzy – life is brutal. Zbieranie podpisów pod projektami ustaw obywatelskich nie będzie ogniskowało uwagi opinii publicznej, niezależnie od tego, kiedy się rozpocznie. Wątpliwa jest również nazwa projektu, ponieważ – przepraszam – ale „Nowa Solidarność” nijak nie pobudza mojej wyobraźni, nie wzmaga chęci do działania i nie inspiruje do zajęcia się sprawami publicznymi. Opóźnienie inauguracji powinno zostać wykorzystane do zmiany nazwy.
Kolejna sprawa to kwestia tego, czy Rafał Trzaskowski będzie mógł godzić zarządzanie Warszawą z rozwojem ogólnopolskiego stowarzyszenia oraz czy w tworzeniu owego projektu może być wiarygodny pozostając jednocześnie wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym większe mam wątpliwości, ponieważ awaria „Czajki” pokazuje, że praca gospodarza stolicy praktycznie nigdy się nie kończy i wymaga niemal ciągłego udziału osobistego, a zatem raczej nie sprawdzi się zarządzanie zdalne. Notowania PO na poziomie 23-26% również nie napawają optymizmem.
Jeśli gdzieś można upatrywać „zysków” w opóźnieniu startu nowej inicjatywy Trzaskowskiego, to raczej w tym, że do tego czasu być może Szymon Hołownia zdąży się Polakom znudzić, politycznie zużyć i wypalić, ale to dość marne „zyski”, ponieważ wspólnym problemem środowisk opozycyjnych jest to, że poparcie dla nich nie rośnie w zauważalnym tempie i stopniu, a dla Prawa i Sprawiedliwości nie spada, choć nawet wyborcy tej partii wiedzą, że ich pupile to cyniczni złodzieje.
Nadmierną wagę przywiązujemy również do ruchu społecznego jako wartości samej w sobie, jakby w kontrze do tych obrzydliwych partii politycznych. Przez trzy dekady po upadku komunizmu nie powstała w Polsce żadna poważna i uniwersalna organizacja pozarządowa i nie sądzę, aby był to przypadek. Ciągle jest chyba tak, że Polacy muszą się dorabiać i nie maja zbyt wiele czasu na sprawy wykraczające poza troskę o gospodarstwo domowe.
Komentarze