Dziennikarze „Faktu” dotarli do wstrząsających szczegółów ułaskawienia pedofila przez prezydenta Andrzeja Dudę, które jego urzędnicy próbowali skrzętnie ukryć. Z informacji gazety wynika, że ułaskawiony przestępca seksualny wykorzystywał własną, nieletnią wówczas córkę.
Człowiek ten przez lata (2006-2011) był sprawcą przemocy domowej – upijał się i znęcał nad konkubiną i ich córką, która wówczas nie miała nawet piętnastu lat. Przytrzymywał ją, bił ręką w twarz, a drugą ręką dotykał jej krocza. Do tego zmuszał ją do wykonywania posuwistych ruchów na swoim członku.
Sąd Apelacyjny w wyroku, który wydał w 2013 roku ponad wszelką wątpliwość stwierdził, iż oprawca wykorzystywał seksualnie córkę przez „stosunkowo długi okres” i że robił to wielokrotnie oraz ze znaczną częstotliwością.
Skazany nie przyznawał się do winy, ale mówił, że kładł się i sypiał z dzieckiem. Sądy kolejnych instancji nie dały się przekonać. Za całkowicie wiarygodne uznały zeznania dziewczynki. Słowa małej potwierdzili też jej wychowawca ze świetlicy, ciocia oraz biegła psycholog, która ją badała. To właśnie na podstawie takiego badania ustalono, że ułaskawiony pedofil onanizował się rączkami dziecka.
Okładka dzisiejszego wydania „Faktu” została w mediach społecznościowych redakcji pokazana wczoraj wieczorem. Natychmiast pojawiły się pod nią komentarze zwolenników Andrzeja Dudy, którzy odsądzali od czci i wiary redakcję, a sam fakt ułaskawienia zwyrodnialca przez ich idola nie ma dla nich znaczenia. Nie ma dla nich znaczenia również to, co w tej sprawie najgorsze – krzywda dziecka.
Dla nich problemem jest to, że sprawa ujrzała światło dzienne przed II turą wyborów prezydenckich, ponieważ czują, że Andrzej Duda może przegrać z Rafałem Trzaskowskim, a nie mają żadnych haków, którymi temat ułaskawienia pedofila mogliby zagłuszyć.
Wyborcy Andrzeja Dudy zdają sobie sprawę, że sytuacja komplikuje się, ponieważ po pierwsze – żyje w mediach kolejne dni, po drugie – sprawia wrażenie rozwojowej, a po trzecie – przez publikację w „Fakcie” trafi pod strzechy i jest wysoce prawdopodobne, że to na ten temat będą rozmawiać Polacy w czasie ciszy wyborczej, a jest to czas, w którym bardzo wielu ludzi decyduje, na kogo odda swój głos następnego dnia. Publikacja w „Rzeczpospolitej” z ich punktu widzenia była znacznie mniej groźna.
Samego Andrzeja Dudę obciąża również jego reakcja na ujawnienie sprawy, ponieważ przemoc domową oraz wykorzystywanie seksualne dziecka nazwał „sprawą rodzinną”, a jego poplecznik Paweł Mucha decyzję o ułaskawieniu pedofila uzasadniał tym, że „ofiary same o to prosiły”. Żaden z panów nie rozumie, że „sprawą rodzinną” może być sprzeczka o czas i miejsce spędzenia wakacyjnego urlopu, a nie bicie i wykorzystywanie seksualne.
Komentarze