Politycy Prawa i Sprawiedliwości po przejęciu władzy w 2015 roku jednego nauczyli się od Donalda Tuska i jego zaplecza z Kancelarii Premiera w czasach, gdy był szefem rządu – narzucania mediom wygodnych dla władzy tematów, którymi cały dzień zajmują opinię publiczną, a politycy w tym czasie mogą zajmować się sprawami ważnymi dla siebie. Zasadnicza różnica polega na tym, że dziś centrum zarządzania krajem jest w siedzibie PiS, a nie w KPRM oraz na tym, że politycy PiS zajmują się wyłącznie umacnianiem swoich wpływów – rządzenie krajem w znaczeniu jego modernizacji lub systemowego rozwiązywania codziennych problemów zwykłych ludzi nie interesuje ich już ani trochę.
Pokazywanie znienacka zmian w Kodeksie Wyborczym to taka klasyczna wrzutka, którą mają żyć media, a za nimi opinia publiczna. Politycy PiS doskonale zdają sobie sprawę, że kontrolowany przez opozycję Senat zablokuje każde zmiany w prawie o charakterze majstrowania przy wyborach, choćby przez wykorzystanie trzydziestodniowego limitu czasu na podjęcie jakiejkolwiek decyzji. Oznacza to, że nowe prawo w najlepszym razie zostanie przyjęte sześć dni przed wyborami, czyli nie ma szans na jego zastosowanie w praktyce i wyborów prędzej nie będzie wcale niż zostaną zorganizowane w sposób proponowany przez PiS.
Fakty są jednak takie, że nie pytamy o fałszowanie statystyk dotyczących zakażeń koronawirusem oraz zgonów nim spowodowanych. Temat nieprzygotowania personelu medycznego i pracowników pogotowia ratunkowego do walki z tą śmiertelną chorobą jest tematem w mediach istotnym, ale nie jest tematem numer jeden – przynajmniej w trzech największych telewizjach. Trzeba przyznać, że Pani Redaktor Kamila Biedrzycka w swoim codziennym programie „Super Raport” na YouTube i stronie „Super Expressu” odwala kawał dobrej roboty nie tylko za TVP, ale także za TVN i Polsat. Dobrze byłoby, aby inni dziennikarze robili to samo. Kamila zresztą ma świetny warsztat i przygotowuje się do rozmowy, a wiele tzw. dziennikarskich gwiazd w ogóle zapomniało na czym to polega i bardziej skupiają się na udowadnianiu swoich osobistych racji niż na dociekaniu prawdy i znajdowaniu sedna tematu.
Nie dajmy się wciągać w zagrywki PiS. Jeśli im się uda, zyskają czas na przygotowanie alternatywnych scenariuszy politycznych i niezależnie od tego, kiedy odbędą się wybory prezydenckie, będą mieli ogromną przewagę nad każdym bez wyjątku konkurentem Andrzeja Dudy.
Liczę na to, że każdy zdoła zauważyć, jak bardzo dążenie polityków PiS do wyborów 10 maja rozmija się z ich codziennymi obawami o własne zdrowie, miejsce pracy i bezpieczeństwo najbliższych. Tym razem nie chodzi o pryncypialność warszawskich elit i wzmożenie Justyny Pochanke. Nie chodzi o Rzeplińskiego, Gersdorf, Markiewicza czy Broniarza, którzy mają swoje interesy, ale też mają problemy zupełnie inne niż my. Tym razem chodzi o nas wszystkich, a odklejona od rzeczywistości władza chce nas zmusić, byśmy w maju odwdzięczyli się za trzynastą emeryturę z kwietnia, ponieważ we wrześniu, a tym bardziej wiosną przyszłego roku żadnych pieniędzy do rozdania nie będzie, a więc Andrzejowi Dudzie dużo trudniej będzie uzasadnić, że jest na kolejne pięć lat potrzebny w Pałacu Prezydenckim nie tylko Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Komentarze