Przejdź do głównej zawartości

Adrian Zandberg - lider lewicowego nocnika

Od 2011 roku, co cztery lata, dziennikarze powtarzają tę samą zabawę: Lansowanie kogo się da, aby osłabić Platformę Obywatelską i zmusić jej władze do ustępstw na rzecz własnego środowiska, profitów dla wydawcy czy też przychylności wobec środowisk, z którymi dziennikarze lub wydawcy sympatyzują z tylko sobie znanych powodów. Donald Tusk jako premier zawsze robił to, co chciał, ale stwarzał wrażenie, że przynajmniej od czasu do czasu ulega naciskom warszawskich elit. O dziwo elity te dawały się nabrać na ten sztuczny miód. Gdy jednak owe środowiska uznały, że Tusk robi dla nich za mało, w zasadniczy sposób zmodyfikowały swoje postępowanie.

W 2011 roku na medialnym topie był Janusz Palikot. Inteligentny i zamożny były przedsiębiorca, poseł Platformy Obywatelskiej i szef regionu lubelskiego w partyjnych strukturach. Gdy postanowił odejść z PO i budować własną partię, praktycznie zamieszkał w mediach i w przypadających na tamten rok wyborach parlamentarnych zdobył ze swoją partią 10% głosów. Ponieważ błyskawicznie wszystko zniszczył, szybko przestał być maskotką mediów.

W 2015 roku w krajowej polityce nie było już Donalda Tuska, a pełniąca obowiązki szefowej PO premier Ewa Kopacz tak nieudolnie starała się lawirować wśród różnych grup społecznych, że nikt przytomny z zewnątrz nie chciał jej wspierać wiedząc, że to nie ma żadnego sensu, bo sama Kopacz w krajowej polityce nie ma już żadnej przyszłości. Na politycznym horyzoncie pojawił się Ryszard Petru, który od dawna brylował w mediach jako główny ekonomista BRE Banku. Zamożny, dynamiczny, z potężnym zapleczem finansowym wynikającym z branżowych kontaktów zdawał się zamieszkiwać w radiowych i telewizyjnych studiach. W wyborach parlamentarnych jego partia – Nowoczesna – zdobyła poniżej 8% głosów, ale w sondażach natychmiast po wyborach urosła do trzydziestu procent, gdy osłabiona wynikiem wyborczym Platforma Obywatelska musiała poukładać się na nowo. Ryszard Petru szybko jednak swój kapitał roztrwonił i dziś nie ma go już w polityce.

W latach 2016-2019 na politycznych liderów kreowano też Mateusza Kijowskiego, który okazał się pospolitym złodziejem oraz Władysława Frasyniuka, który zszedł z politycznej sceny w 2005 roku po wyborczej klęsce swojej Partii Demokratycznej (2,38% głosów), a teraz okazał się po prostu leniwy.Pupilkiem dziennikarzy i publicystów był też Robert Biedroń, ale znikł, gdy okazało się, że z latami nachalnie pompowanego przez media balonika zostało marne 6% głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego i bałagan w dokumentach finansowych jego partii.

Mamy rok 2019. Jedno wystąpienie posła lewicy Adriana Zandberga w debacie po expose premiera Mateusza Morawieckiego wywołało ekstazę wśród dziennikarzy z liberalno-lewicowych mediów. Stało się jasne, że teraz to Zandberg będzie ich zabawką, którą będą chcieli prowadzać na smyczy. W całkowitym oderwaniu od opisanych przeze mnie doświadczeń z historii, ale przecież z historii najnowszej, a więc wstydem powinno być tak cyniczne ogłupianie społeczeństwa, bo jeśli chodzi o samych dziennikarzy, to jeśli chcą, niech robią z siebie idiotów. Ja ich szanować nie będę, ale przecież nie muszę, a im i tak na moim szacunku nie zależy.

Dlaczego liberalno-lewicowe media nie lubią Grzegorza Schetyny, choć jest on racjonalnym politykiem o poglądach konserwatywno-liberalnych, czyli centrowych, a więc umiarkowanych? Dlatego, że Schetyna jest niesterowalny, a dziennikarze nosiliby go na rękach wtedy, gdyby poszedł z nimi na układ i gdyby oni wiedzieli, że gdy zrzucą go z miękkiej poduszki, przestanie politycznie istnieć i zniknie.

Żeby było jasne, nie odbieram Zandbergowi prawa do bycia poważnym liderem politycznym, politykiem wartościowym i mężem stanu. Uważam jedynie, że jedno, zgrabne, sejmowe wystąpienie nie jest nawet światełkiem w tunelu na drodze do zostania politykiem wagi ciężkiej. Pamiętać należy, że Adrian Zandberg nie pełni żadnej funkcji politycznej, poza sprawowaniem mandatu posła. Ma zatem mnóstwo czasu, aby raz na dwa tygodnie przygotować dobre wstąpienie z sejmowej mównicy, które będzie trwało trzydzieści minut. Nie jest liderem partii, nie musi jeździć po kraju, pilnować partyjnych struktur i pokrzepiać partyjnych działaczy w terenie, ponieważ partia Razem działaczy ma garstkę, a terenowych struktur nie ma w ogóle. Nie przyciąga bowiem ludzi partia, która od wyborów parlamentarnych w 2015 roku, gdy zdobyła niecałe 4% głosów, w wyborach samorządowych 2018 zdobyła już tylko 1,2% głosów i powtórzyła ten wynik w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku, a struktur bez ludzi zbudować się nie da. Z takimi wynikami można być liderem lewicowego nocnika, ale niczego poza tym osiągnąć się w polityce nie da.

Sensem pisania tego bloga, ale także sensem mojej aktywności np. na Twitterze jest tłumaczenie opinii publicznej, czym jest prawdziwa polityka i o co w niej naprawdę chodzi. Co jest kluczowe dla osiągnięcia wyborczego sukcesu, a czego zaniechanie przyczyni się do wyborczej klęski. Ubolewam nad tym, że dziennikarze już dawno zaniechali wykonywania swojego zawodowego obowiązku, którym jest informowanie, a zamiast tego zajmują się mniej lub bardziej profesjonalnym (raczej mniej niż bardziej) lobbingiem, z lepszymi lub gorszymi (raczej gorszymi niż lepszymi) skutkami. Przez to opinia publiczna albo obojętnieje wobec wydarzeń politycznych, albo ma nieprawdziwe wyobrażenie o polityce i ludziach w niej obecnych, co jest często dla nich krzywdzące i osłabia państwo jako całość, ponieważ czynnikiem państwo wzmacniającym jest społeczna i polityczna aktywność jego obywateli.

Nic tak nie osłabia reputacji opinii publicznej w społeczeństwie, jak wykonywanie tego zawodu przez niespełnionych polityków. Zaangażowanie Justyny Pochanke po stronie Roberta Biedronia, który praktycznie pomieszkiwał w jej programach, dało jego partii nędzne 6% w wyborach do PE, a zaangażowanie Jacka Żakowskiego po stronie Pawła Kasprzaka kandydującego w wyborach do Senatu (pomagał mu zbierać podpisy) skończyło się tym, że Kasprzak zdobył w Warszawie niewiele ponad 70 tysięcy głosów i sromotnie przegrał z kandydatem Kazimierzem M. Ujazdowskim z Koalicji Obywatelskiej (rekomendacja Grzegorza Schetyny). Nie przeszkadza to jednak ani Pochanke, ani Żakowskiemu w zohydzaniu Schetyny opinii publicznej i nie powstrzymuje ich przed aroganckim pouczaniem polityków Platformy Obywatelskiej.

„Lot nad kukułczym gniazdem”

Komentarze

Najchętniej czytane

Telewizja Polsat uległa PiS

Najpierw fiskus zażądał od spółek właściciela Polsatu kilkudziesięciu milionów złotych zaległego podatku. Potem szefową segmentu informacji i publicystyki w telewizji Polsat została znana z prawicowych odchyleń Dorota Gawryluk. Wczoraj gościem Polsat News była Julia Przyłębska – marionetka partii rządzącej, żona agenta SB, który jest obecnie ambasadorem Polski w Berlinie, niby prezes niby Trybunału konstytucyjnego. To znak, że Gawryluk starannie wykonała zalecenia płynące z siedziby PiS, ponieważ Przyłębska bywa tylko tam, gdzie nie ma trudnych pytań. Taki obrót spraw przyjmuję ze smutkiem. Właściciela Polsatu – Zygmunta Solorza - uważam za absolutnego geniusza biznesu, któremu konkurenci z TVP i TVN nie dorastają do pięt. Smutne, że znowu dał się złamać partii Jarosława Kaczyńskiego. Znowu, bo w 2007 roku też tak się stało. Na kilka tygodni przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi do biur Solorza politycy PiS wysłali Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a kilka dni później...

Premier Morawiecki narobił nam wstydu w Berlinie i Monachium

To nie była dobra wizyta Mateusza Morawieckiego u naszych zachodnich sąsiadów. Najpierw na bzdury opowiadane przez polskiego premiera nie dała się nabrać kanclerz Angela Merkel, a potem uczestnicy Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Najpierw Berlin. Oglądając wspólną konferencję prasową Merkel i Morawieckiego narastało we mnie zażenowanie. Było mi przykro, że premier mojego kraju świadomie kłamie mówiąc, że polskie sądy pracują najwolniej w Europie, a prawda jest taka, że są w środku zestawienia. Potem, gdy opowiadał brednie, że Polska może być motorem wzrostu gospodarczego całej Unii Europejskiej. To tak, jakby rower miał ciągnąć samochód ciężarowy. Premier Morawiecki nie poprzestał jednak na tym i porównał PKB Polski i Hiszpanii, ale – uwaga – z roku 1951, czyli czasów stalinizmu. To pewnie dlatego, że nie chciało mu przejść przez gardło pochwalenie gospodarczej sytuacji naszego kraju z lat 2007-2015. Bardzo to małe i smutne – niegodne premiera polskiego rządu. Generalnie, M...

Nie wezmę udziału w referendum Andrzeja Dudy

Uważam za wyjątkowo bezczelne i niegodziwe domaganie się referendum na temat zmiany Konstytucji przez człowieka, który obecną Konstytucję wielokrotnie, świadomie i z premedytacją złamał i którą do końca swojej ponurej prezydentury jeszcze nie raz złamie. Nie wezmę udziału w referendum nawet, gdyby trwało pół roku, lokal do głosowania znajdował się w „Biedronce” albo w „Lidlu”, a za udział w głosowaniu dawano zimne piwo. Andrzej Duda chce kosztem ok. 150 mln zł z pieniędzy nas wszystkich dodać sobie znaczenia. Nie ma na to mojej zgody. Prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że złoży do Senatu wniosek o dwudniowe referendum, które miałoby odbyć się w dniach 10-11 listopada 2018 roku. Nikt tego referendum nie chce – ani partia rządząca, ani partie opozycyjne. Jeśli w siedzibie PiS zapadnie decyzja, aby głosować zgodnie z wolą Dudy, obowiązkiem każdego przyzwoitego człowieka i szanującego podstawowe reguły demokraty jest takie referendum zbojkotować. W procedurze zmiany Konstytu...

Sperma+

Od początku pisania tego bloga (od września 2012 r.) jak ognia staram się unikać pisania o kwestiach, które można uznać za obyczajowe. Nie będę ukrywał, że pisząc o tym czuję się niekomfortowo, krępuje mnie pisanie o tym, a ponadto uważam, że polityka, a zwłaszcza polityka poważna, oparta na rozumie, wiedzy i zdrowym rozsądku, powinna od kwestii łóżkowych trzymać się jak najdalej, ponieważ polityka to sprawy publiczne, a sprawy intymne powinny pozostać prywatne. Gdy jednak na światło dzienne wypływają informacje o seksaferze z udziałem prominentnego polityka partii rządzącej i – przynajmniej formalnie – drugiej osoby w państwie, sprawy prywatne nie tylko stają się publiczne, ale też – jeśli są prawdziwe – zagrażają interesowi publicznemu całego państwa. Zastrzeżenie „jeśli są prawdziwe” jest konieczne, ponieważ mamy do czynienia z medium o wyjątkowo wątpliwej reputacji, ale mimo upływu czasu, informacje nie zostały w żaden sposób zdementowane, a oskarżany polityk milczy. Tygod...

Wpłacali pieniądze na PiS – otrzymali posady w państwowych spółkach

Bomba wybuchła. Posłowie PO Arkadiusz Myrcha i Krzysztof Brejza ujawnili wczoraj pierwszą grupę nazwisk osób, które wpłacały pieniądze na kampanię wyborczą PiS, a potem otrzymały pracę w państwowych spółkach. Autor grafiki: Damian Kujawa Mało kto zauważył konferencję prasową polityków PO na ten temat. Pokazanie kilkunastu przypadków powinno wstrząsnąć opinią publiczną, a prokuratura powinna natychmiast wszcząć śledztwo. Mechanizm opisany na konferencji jest prosty. Określone osoby wpłacają pieniądze na PiS, a następnie uzyskują stanowiska w spółkach Skarbu Państwa ze względu na to, że partia PiS obsadziła zarządy tych spółek i wymienia profesjonalistów na kadry partyjne.  Mamy tutaj do czynienia nie ze zjawiskiem jednostkowym, które zawsze może się zdarzyć, a polegającym na tym, że osoba z kwalifikacjami wpłaca na partię polityczną, a następnie obejmuje prace w spółce, która jest zarządzana pośrednio przez ta partię. Przeciwnie. Przedstawienie pierwszej gr...

Andrzej Duda podpisał ustawy o SN i KRS. To koniec bezstronnych sądów

Prezydent Andrzej Duda na konferencji prasowej poinformował, że podjął decyzję o podpisaniu ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Na nic zdały się apele prawniczych autorytetów o zawetowanie ustaw. Na nic zdały się analizy, z których wynikało, że podpisanie tych ustaw ostatecznie zniszczy niezależność sądów od woli polityków. To smutny dzień w historii Polski. Andrzej Duda kosztem nas wszystkich zrobił piękny prezent świąteczny ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobro. Żenujące są tłumaczenia Dudy, że podpisał ustawy, bo to jego ustawy. Prawda jest taka, że poprawki partii rządzącej do tych ustaw były bardziej obszerne niż projekty ustaw wysłane przez prezydenta do parlamentu. Andrzejowi Dudzie od początku (od lipcowych wet do poprzednich ustaw) chodziło wyłącznie o jego władzę nad sądownictwem kosztem władzy Zbigniewa Ziobry. W poprzednich ustawach Ziobro miał 100% władzy nad sądami, a Duda 0%. W nowych ustawach Ziobro ma 90...

Frasyniuk bezwzględnie ocenił zachowanie Biedronia i poparł Koalicję Obywatelską

Muszę być uczciwy: Nie byłem, nie jestem i nie będę zwolennikiem Władysława Frasyniuka. Wielokrotnie pisałem o nim bardzo krytycznie i wszystko to pozostaje w mocy. Nie mogę jednak nie docenić faktu, iż działacz antykomunistycznej opozycji z czasów PRL-u – po trzech latach analitycznego błądzenia – przejrzał na oczy i zrozumiał polityczną rzeczywistość fundamentalną jak to, że 2+2=4. Doceniam to, cieszę się i dziękuję za trzeźwy osąd. Doradcą Roberta Biedronia jest Jakub Bierzyński. To były doradca Ryszarda Petru znany z nienawiści do Platformy Obywatelskiej. Być może nienawiść ta ma swe źródło w tym, że chciał być doradcą Grzegorza Schetyny, a lider PO wyrzucił go za drzwi, jak lata temu ówczesny szef partii Donald Tusk wyrzucił za drzwi Eryka Mistewicza. Nie wiem. Faktem jest, że Biedroń szkaluje Koalicję Obywatelską i – tak samo jak kiedyś Petru – ogłasza, że chce być premierem. Grzegorz Schetyna nigdy tego nie robi. Szkalowanie Koalicji Obywatelskiej to droga donikąd, a pr...

PiS chce wpędzić Wałęsę do grobu

Wojewoda pomorski Dariusz Drelich - ten sam, który sprzątanie po nawałnicach lekceważąco nazwał grabieniem liści, a potem wyparł się własnych słów nazywając je fake newsem – wydał „Solidarności” zgodę na trzyletnie cykliczne zgromadzenia w Gdańsku z okazji podpisania Porozumień Sierpniowych, co oznacza, że 31 sierpnia przed Stocznią Gdańską nie będą mogły odbyć się alternatywne uroczystości z udziałem Lecha Wałęsy oraz innych bohaterów wydarzeń z 1980 r. Proces usuwania Lecha Wałęsy z historii polskich przemian demokratycznych 1989 r. trwa w Polsce od dawna. Ci, którzy przespali moment wielkiego narodowego zrywu albo po prostu nie mieli odwagi stanąć naprzeciw brutalnej machiny komunistycznej represji, od lat starają umniejszać zasługi prawdziwych bohaterów, aby dodać znaczenie własnym zupełnie nieheroicznym, a często wręcz znikomym działaniom po stronie „Solidarności” w tamtych trudnych czasach. Lech Kaczyński / fot. autor nieznany. Plan jest taki, aby zastąpić Lecha Wałęs...

Morawiecki upamiętnił Brygadę Świętokrzyską, która kolaborowała z III Rzeszą

Ciąg dalszy międzynarodowych sukcesów premiera. Upamiętnienie kolaborantów, twierdzenie, że w 1968 r. nie było Polski i opowiadanie o żydowskich sprawcach Holokaustu rozwścieczyło stronę Izraelską i wywołało lawinę komentarzy w Monachium, gdzie Mateusz Morawiecki opowiadał te brednie. Dodajmy do tego jeszcze odmowę wojewody dotyczącą włączenia syren w Warszawie w rocznicę wybuchu powstania w getcie i mamy wystarczająco obszerny materiał, aby domagać się dymisji Rady Ministrów. „Schetyna ma problem, bo idzie do centrum, a PiS już tam jest” – mówili komentatorzy po zamianie Szydło na Morawieckiego. Jak zwykle mieli rację. Tej nocy rząd nie pójdzie spać. Do jutrzejszego poranka muszą znaleźć Żyda, który mordował Polaków lub innych Żydów oraz jego życiorys i zdjęcie. Mile widziane są też powiązania tego zwyrodnialca z politykami PO. Bez tego, udział polityków PiS w porannych programach nie ma sensu. Jeszcze ze trzy dni sukcesów PiS na arenie międzynarodowej, a rządzący zaczną modli...

Działacze Nowoczesnej odchodzą z partii Petru i zaczynają współpracę z Platformą

Grupa działaczy Nowoczesnej z Przemyśla opuściła dziś partię Ryszarda Petru i rozpoczęła współpracę z Platformą Obywatelską. Szeregi Nowoczesnej topnieją także na Dolnym Śląsku, a z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że to dopiero początek kłopotów partii Ryszarda Petru. Jeśli działacze Nowoczesnej odchodzą z partii na dwa tygodnie przed konwencją programowa, która miała stanowić „nowe otwarcie” to znak, że nie wierzą w Ryszarda Petru i jego kochankę Joannę Schmidt oraz w aroganckie i niezbyt mądre posłanki Lubnauer i Scheuring-Wielgus. Impreza, która w innych partiach ma charakter wesoły, w Nowoczesnej raczej będzie stypą. Przewodniczący PO Grzegorz Schetyna / fot. autor nieznany W lipcu Ryszard Petru marzył o rozbiciu Platformy Obywatelskiej i przejęciu jej pieniędzy. Pozwolił sobie nawet na stwierdzenie, że z Ewą Kopacz byłoby mu łatwiej, co zostało przyjęte oklaskami przez współpracowników i zwolenników Grzegorza Schetyny. Nie minął nawet rok, a z Nowoczesnej niewiele...