Przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej Włodzimierz Czarzasty oznajmił mediom kilka dni temu, że jeśli do 18 lipca szef PO Grzegorz Schetyna nie zaproponuje mu udziału w koalicji, to on zacznie ją budować z partiami lewicowymi. Całe szczęście, że szef SLD ma taki zamiar, ale po co czekać do jutra? Dlaczego nie zaczął on takiej koalicji budować 27 maja, skoro jest ona dla niego i jego partii najbardziej naturalna? Zupełnie tego nie rozumiem.
Mam nadzieję, że lewica pójdzie sama, a mówiąc precyzyjniej, mam nadzieję, że jutro, po posiedzeniu Zarządu Krajowego naszej partii Grzegorz Schetyna ogłosi, że Platforma Obywatelska idzie do jesiennych wyborów z wchłoniętą przez nas Nowoczesną, z samorządowcami oraz z Barbarą Nowacką i Dariuszem Jońskim, czyli z Inicjatywą Polską, choć wolałbym, aby IP poszło do wyborów w koalicji lewicowej.
Nie chcę o nikim źle mówić ani pisać. Nie mogę jednak udawać, że SLD jest partią ludzi nie obciążonych przeszłością i takich, na których czekają wyborcy. Sam Włodzimierz Czarzasty w ostatnich wyborach samorządowych nie był w stanie zdobyć mandatu radnego sejmiku województwa mazowieckiego. Tu i ówdzie słychać, że gdyby jednak do koalicji z Platformą na wybory parlamentarne doszło, Czarzasty oprócz siebie rekomendowałby na potencjalnych posłów także m.in. Joannę Senyszyn, Krzysztofa Janika, Lecha Nikolskiego czy Jerzego Jaskiernię. Uważam, że z tymi ludźmi na listach wyborów nie wygramy.
Razem zawsze było osobno, a w dodatku było aroganckie w swojej skrajnie lewicowej zapalczywości. Wiosna przestała istnieć najdalej z końcem maja, a nawet, gdyby okazało się, że ktoś tam jeszcze został, mają tak zapaskudzone dokumenty finansowe, że z przekonaniem graniczącym z pewnością można powiedzieć, iż Państwowa Komisja wyborcza zakwestionuje jej sprawozdanie i obierze subwencję budżetową tejże partii lub koalicji, w której ta partia będzie uczestniczyć. W takim kraju jak Polska, gdzie stosunek ludzi do polityków jest w najlepszym razie obojętny, bez subwencji z budżetu nie można przetrwać. Inna sprawa, że alternatywą wobec braku takiego finansowania jest powszechna korupcja, a wraz z nią oligarchizacja państwa.
Niech Włodzimierz Czarzasty zbuduje lewicową koalicję wokół Sojuszu. Platforma Obywatelska może wygrać bez lewicy, jak to już bywało w 2007 i 2011 roku.Jest szansa, że gdy wyborcy zobaczą, że lewica może nie przekroczyć progu, zagłosują na PO, aby nie ryzykować zmarnowania głosu.
Komentarze