Ciężka praca się opłaca, a co więcej – nie ma dla niej alternatywy. Dokładnie to obiecał członkom Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna, gdy tuż po wyborach parlamentarnych 2015 r. ogłosił, że będzie kandydował na Przewodniczącego. Obiecał ciężką pracę dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu i rok po roku. Nie obiecywał, że na pstryknięcie palcami poparcie dla PO wzrośnie z 9% do ponad trzydziestu procent, bo wiedział, że to tak nie działa, a jako człowiek uczciwy i szanujący innych, nie chciał ich okłamywać, że cokolwiek przyjdzie im łatwo. Zadania podniesienia partii nie ułatwiała zmasowana nagonka w mediach – zarówno nagonka na całą partię, jak i na niego osobiście. Wytrzymali to członkowie Platformy i wytrzymał to sam lider.
Grzegorz Schetyna doskonale wie, że prawdziwą politykę robi się w terenie, a nie w mediach. Dlatego już dwa miesiące po objęciu przez niego funkcji szefa partii wystartowały Kluby Obywatelskie i choć nie przyniosły spektakularnego wzrostu poparcia w sondażach, były bardzo potrzebne, bo dały zajęcie posłom i przybliżył partię potencjalnym wyborcom. To było szczególnie ważne po tym, gdy współpracownicy Donalda Tuska odkleili się od rzeczywistości opowiadając bzdury w drogich restauracjach. Uzupełnieniem Klubów Obywatelskich były Spotkania Obywatelskie w każdym powiecie. Na jednym z nich poznałem Grzegorza Schetynę osobiście, a zorganizował mi to Andrzej Halicki.
Równolegle trwało porządkowanie Platformy Obywatelskiej z tzw. martwych dusz oraz ludzi nie chcących angażować się w codzienną działalność partii – wewnętrzne intrygi były wszystkim na co było stać Jacka Protasiewicza, Michała Kamińskiego, Stefana Niesiołowskiego i Stanisława Huskowskiego – dlatego pożegnaliśmy się z nimi w lipcu 2016 r. Dzięki tym wszystkim działaniom udało się przygotować Platformę Obywatelską do wyborów samorządowych oraz zbudować wokół niej Koalicję Obywatelską z Nowoczesną. KO poprawiła wynik PO z 2014 r. na poziomie sejmików o 7% (15 mandatów) podczas gdy PSL straciło w sejmikach 55% (87 mandatów), a SLD 64% (17 mandatów). Udało się zbudować koalicje w ośmiu sejmikach. Udało się również uporządkować stołeczną PO po rządach Hanny Gronkiewicz-Waltz i Jacka Wojciechowicza w taki sposób, aby kandydat na prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowski miał doskonale zorganizowane kampanijne zaplecze. Z inspiracji Grzegorza Schetyny dokonali tego Andrzej Halicki i Marcin Kierwiński.
Grzegorz Schetyna zainicjował zbudowanie wokół PO Koalicji Europejskiej, w której oprócz partii będą także inne środowiska oraz poszczególne wartościowe osoby. Wiadomo, że liderowi Platformy najłatwiej byłoby zbudować listy do Parlamentu Europejskiego w ramach samej PO i wynik wyborów również byłby bardzo dobry, ale skala wyzwań stojąca przed Polską wymaga zbudowania porozumienia szerszego niż PO i Grzegorz Schetyna doskonale to rozumie. Trzeba mieć nadzieję, że prezes PSL i przewodnicząca N odetną się od nieudaczników z UED i przystąpią do koalicji z PO. Nie warto politycznie umierać za Protasiewicza i Kamińskiego.
Trzeba robić swoje. Najnowszy sondaż do Sejmu i Senatu, w którym sama Platforma Obywatelska ma 32% poparcia, a PiS 35%, musi być dla nas wszystkich czynnikiem mobilizującym do wytężonej pracy. 3% przewagi PiS to tyle, co nic – mniej niż błąd statystyczny. Możemy wygrać zarówno wybory do PE, jak i te do parlamentu krajowego. Na przekór prawicowym i lewicowym populistom, którzy myślą, że sztuczny uśmiech i PR-owe zaklęcia czynią z nich mężów stanu.
Komentarze