Mam bardzo złą wiadomość dla wszystkich tych, którzy mieli nadzieję, że szef Rady Europejskiej Donald Tusk wypowie wojnę przewodniczącemu Platformy Obywatelskiej Grzegorzowi Schetynie, a ten konflikt rozsadzi partię od środka redukując poparcie dla niej do okolic dziewięciu procent. Nic takiego nie będzie mieć miejsca. Donald Tusk uznał przywództwo Grzegorza Schetyny w Platformie Obywatelskiej i jego aspiracje do funkcji premiera po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Nie ma zamiaru budować czegokolwiek w kontrze do Grzegorza Schetyny i jego partii.
Donald Tusk i Grzegorz Schetyna / fot. PO |
To bardzo zła wiadomość dla wyrzuconych w 2016 r. za próby zniszczenia PO od środka Jacka Protasiewicza, Michała Kamińskiego i Stefana Niesiołowskiego oraz wszystkich intrygantów wewnątrz Platformy. Artykuł Renaty Grochal w najnowszym wydaniu „Newsweeka” rozwiewa ich nadzieję, że obecna kadencja Sejmu nie będzie ich ostatnią, a więc na to, że w przyszłym roku nie odejdą w niebyt. Czwarty nieudacznik Stanisław Huskowski w ostatnich wyborach samorządowych dostał się z listy Rafała Dutkiewicza do sejmiku województwa dolnośląskiego, a zatem ma przed sobą pięć lat wegetacji.
Dobry wynik Koalicji Obywatelskiej w wyborach samorządowych (27% w wyborach do sejmików województw) i miażdżące dla PiS zwycięstwo kandydatów KO w miastach (nie tylko tych wojewódzkich) daje powody do optymistycznego myślenia o przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz do Sejmu i Senatu. Po wyborach samorządowych chyba nawet dla największych politycznych malkontentów i najbardziej zagorzałych przeciwników Grzegorza Schetyny stało się jasne, że nie da się osiągnąć w polityce czegokolwiek istotnego bez porozumienia z nim.
Konflikt Donalda Tuska z Grzegorzem Schetyną, który ten pierwszy wywołał w 2009 r. był absurdalny i niezwykle niszczący. Bardzo osłabił Platformę Obywatelską, ponieważ obaj ci politycy byli i są dla tej partii bardzo ważni. Współpraca tych dwóch polityków uczyni PO silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej, a na pewno tak silną, jak w 2007 r. Wsparcie szefa Rady Europejskiej dla lidera największej polskiej partii opozycyjnej w zbliżającej się kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego będzie bardzo cenne. Nie mam nic przeciwko temu, aby na wybory do PE do Koalicji Obywatelskiej dołączyło Polskie Stronnictwo Ludowe i aby na listach wyborczych znaleźli się byli premierzy i byli szefowie dyplomacji. Dla mnie kluczowe jest to, aby obecna reprezentacja PO w PE została w zdecydowanej większości zmieniona, ponieważ z wielu dzisiejszych eurodeputowanych Platforma nie ma żadnego pożytku.
Od stycznia 2016 r., a zatem od momentu, gdy Grzegorz Schetyna przejął Platformę Obywatelską wiedziałem, że nie został jej przewodniczącym po to, aby ją zlikwidować. Wiedziałem, że uporządkowanie partii w terenie oraz zmobilizowanie jej członków do ciężkiej pracy nie będzie łatwe i nie przyniesie pozytywnych rezultatów (również tych wyborczych) z dnia na dzień. Wiedziałem jednak, że plan, harmonogram działań i strategia Grzegorza Schetyny to polityka w jej najlepszym możliwym wydaniu, a w związku z tym nie ma wobec nich alternatywy.
Między bajki można było od początku włożyć tezy politycznych malkontentów, że Donald Tusk nie potrzebuje pieniędzy Platformy Obywatelskiej i jej struktur do wygrania wyborów prezydenckich w 2020 r. Malkontenci twierdzili również, że nie jest do tego potrzebne zwycięstwo Platformy Obywatelskiej (dziś wiadomo, że Koalicji Obywatelskiej) w poprzedzających wybory prezydenckie wyborach parlamentarnych i objęcie stanowiska Prezesa Rady Ministrów przez architekta tego sukcesu Grzegorza Schetynę.
Mam wielką satysfakcję, że moje polityczne analizy (oraz analizy Jakuba Dudka z łódzkiej PO) znowu okazały się trafne. Tych, którzy w związku z sojuszem Tuska ze Schetyną zostali z niczym, nie jest mi żal. Zasłużyliście na infamię, pogardę i zapomnienie.
Poniżej zamieszczam najciekawsze fragmenty artykułu Renaty Grochal w najnowszym „Newsweeku”.
Cały artykuł do przeczytania w papierowej wersji tygodnika lub w wersji elektronicznej - tutaj (dostęp płatny).
Komentarze