Obecny rząd jest największym rządem po 1989 r. Samych wiceministrów jest ponad stu, a także ministerstwa mnożą się jak króliki, bo gdy trzy miesiące temu Mateusz Morawiecki został premierem, przybyły aż trzy resorty.
Tylko ktoś bardzo naiwny mógłby pomyśleć, że chodzi o sprawne zarządzanie państwem. Chodzi o to, aby nakarmić do syta jak największą liczbę działaczy i sympatyków partii rządzącej, którzy osiem lat musieli czekać na swoje pięć minut. Chodziło także o to, aby zaspokoić próżność Jarosława Gowina i jego tekturowej partii.
Nagrody dla ministrów zbulwersowały opinię publiczną, a ponieważ sejf z nagraniami rozmów polityków poprzedniej koalicji rządowej świeci pustkami, trzeba było ogłosić odwołanie kilkunastu osób z funkcji wiceministrów, co premier Morawiecki uczynił dziś na konferencji prasowej. Należy przyglądać się, czy aby przynajmniej część dziś odwołanych, nie znajdzie się w strukturach niewchodzących w skład rządu, ale podlegających rządowi.
fot. Agencja Gazeta |
Komentarze