To nie była dobra wizyta Mateusza Morawieckiego u naszych zachodnich sąsiadów. Najpierw na bzdury opowiadane przez polskiego premiera nie dała się nabrać kanclerz Angela Merkel, a potem uczestnicy Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium.
Najpierw Berlin. Oglądając wspólną konferencję prasową Merkel i Morawieckiego narastało we mnie zażenowanie. Było mi przykro, że premier mojego kraju świadomie kłamie mówiąc, że polskie sądy pracują najwolniej w Europie, a prawda jest taka, że są w środku zestawienia. Potem, gdy opowiadał brednie, że Polska może być motorem wzrostu gospodarczego całej Unii Europejskiej. To tak, jakby rower miał ciągnąć samochód ciężarowy. Premier Morawiecki nie poprzestał jednak na tym i porównał PKB Polski i Hiszpanii, ale – uwaga – z roku 1951, czyli czasów stalinizmu. To pewnie dlatego, że nie chciało mu przejść przez gardło pochwalenie gospodarczej sytuacji naszego kraju z lat 2007-2015. Bardzo to małe i smutne – niegodne premiera polskiego rządu. Generalnie, Morawiecki mówił swoje, a Merkel swoje.
Morawiecki w rozmowach z Merkel nie wspomniał ani słowem o reparacjach wojennych. Szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski w rozmowie z reporterem „Faktów” TVN przyznał, że reparacje to temat na użytek wewnętrzny, o czym od początku mówili politycy Platformy Obywatelskiej. Wyborcy Prawa i Sprawiedliwości zostali oszukani. Mam nadzieję, że to do nich wreszcie dotrze.
Teraz Monachium. Premier Mateusz Morawiecki dostał łomot za ustawę o IPN. Mówiąc o energetyce opowiadał bzdury, że Polska musi opierać ją na węglu, bo miała komunizm i nie mogła rozwijać innych źródeł energii. Szkoda, że nie powiedział prawdy. Prawda jest taka, że PiS boi się górników.
Jeśli ktoś myślał, że Mateusz Morawiecki to lepsza jakość, dostał kolejny dowód, że tak nie jest. Morawiecki co prawda nie jest tak prymitywny jak Beata Szydło, ale opowiada bzdury i kłamie zupełnie jak ona.
P.s. Morawiecki jest z wykształcenia historykiem, a kłamie, że w ratowanie Żydów zaangażowanych było miliony Polaków. Powiedział też, że pogrom kielecki był prowokacją komunistów, gdy prawda jest taka, że dokonali go Polacy. Czy to nie jest żenujące, kompromitujące i żałosne?
PAP/EPA/MARKUS HEINE |
Komentarze