Dziś w Budapeszcie premier Mateusz Morawiecki spotkał się z premierem Węgier Viktorem Orbanem. Dla prowadzącego obrady polskiego rządu (bo przecież nie dla podejmującego decyzje) Morawieckiego wizyta w Budapeszcie miała być okazją do pokazania polskiej opinii publicznej, a także Komisji Europejskiej, że Warszawa w konflikcie z Brukselą nie jest sama, ma sojuszników.
Premier Węgier niczego nie zadeklarował premierowi Polski, ale to nawet nie jest dla Polski najgorsze, choć to klęska polskiej dyplomacji. Najgorsze dla Morawieckiego jest to, że Orban go publicznie upokorzył – traktował go na wspólnej konferencji prasowej jak niezbyt bystrego ucznia.
Brak jakiejkolwiek deklaracji ze strony Viktora Orbana nikogo przytomnego nie dziwi, a więc zapewne wprawił w osłupienie i spowodował drgawki u polityków PiS. Dziwię się tylko, że po dwóch latach przegrywania przez rząd PiS na arenie międzynarodowej wszystkich ważnych dla Polski spraw, oni nadal dziwią się, że i tym razem wyszli na idiotów.
Orban jest politykiem niezwykle pragmatycznym. Zadzwoni do kanclerz Niemiec i do prezydenta Francji i powie, na czym mu najbardziej zależy. Jeśli dostanie to, czego chce, po raz kolejny oszuka Jarosława Kaczyńskiego. Dokładnie tak samo, jak oszukał go w sprawie wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej.
Międzynarodowa pozycja Polski jeszcze nigdy od 1989 r. nie była tak słaba. Żaden poprzedni rząd (nawet rząd PiS w latach 2005-2007) nie zrobił tyle, aby Polskę z Zachodu przekierować na Wschód – prosto w objęcia Władimira Putina. PiS w latach 2005-2007 zrobiło bardzo dużo złego w polityce zagranicznej, ale nasza pozycja była silniejsza niż dziś, ponieważ prezydent Lech Kaczyński nie zgodził się na zniszczenie Trybunału Konstytucyjnego i na podporządkowanie politykom sądów powszechnych.
Za kilka dni premier Morawiecki spotka się z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckerem. Po dzisiejszym spotkaniu z Viktorem Orbanem, nie ma żadnych asów w rękawie. Polska skonfliktowana z europejskimi instytucjami nie jest bowiem dla nikogo w UE poważnym partnerem.
Komentarze