Gdy dziś rano przyszła wiadomość o przeszukaniu mieszkania posła Platformy Obywatelskiej Stanisława Gawłowskiego przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, nie zrobiło to na mnie wrażenia. Polowanie służb podległych Prawu i Sprawiedliwości na szefa zachodniopomorskiej PO i sekretarza generalnego partii trwa od dwóch lat.
Stanisław Gawłowski nie raz mówił publicznie, że spodziewa się represji. Wiedział, że to nie będzie przyjemne, ale będzie musiał przez to przejść. Gawłowski „przez osiem lat” rządów PO był wiceministrem środowiska. Pełniąc tę funkcję odebrał Tadeuszowi Rydzykowi dotację przyznaną mu przez rząd PiS.
Służby specjalne i prokuratura od dwóch lat są zależne od PiS. Pokazówka państwowego aparatu represji wobec Stanisława Gawłowskiego ruszyła dzień po tym, gdy prezydent Andrzej Duda podpisał zaoranie niezawisłych sądów i w dniu, w którym Platforma Obywatelska miała ogłosić nazwisko kandydata na prezydenta Szczecina – Sławomira Nitrasa.
Partia rządząca podporządkowała sobie służby specjalne, media, prokuraturę i sądy. Takiej machiny nie buduje się po to, aby mieć osobistą satysfakcję patrząc w lustro w łazience. Taką machinę buduje się po to, aby zastraszyć politycznych oponentów oraz ich zwolenników, a także po to, aby ryzyko utraty władzy obniżyć do minimum.
Odebranie immunitetu Stanisławowi Gawłowskiemu, zatrzymanie go, postawienie zarzutów i aresztowanie to tylko kwestia czasu. Mam nadzieję, że to wytrzyma i wróci, żeby wyrównać rachunki krzywd.
Komentarze