Prezydent Andrzej Duda na konferencji prasowej poinformował, że podjął decyzję o podpisaniu ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Na nic zdały się apele prawniczych autorytetów o zawetowanie ustaw. Na nic zdały się analizy, z których wynikało, że podpisanie tych ustaw ostatecznie zniszczy niezależność sądów od woli polityków.
To smutny dzień w historii Polski. Andrzej Duda kosztem nas wszystkich zrobił piękny prezent świąteczny ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobro. Żenujące są tłumaczenia Dudy, że podpisał ustawy, bo to jego ustawy. Prawda jest taka, że poprawki partii rządzącej do tych ustaw były bardziej obszerne niż projekty ustaw wysłane przez prezydenta do parlamentu.
Andrzejowi Dudzie od początku (od lipcowych wet do poprzednich ustaw) chodziło wyłącznie o jego władzę nad sądownictwem kosztem władzy Zbigniewa Ziobry. W poprzednich ustawach Ziobro miał 100% władzy nad sądami, a Duda 0%. W nowych ustawach Ziobro ma 90% władzy nad sądami, a Duda 10%.
Wiadomo, jak będą pracować upolitycznione sądy. Widzimy przecież, jak pracuje upolityczniony Trybunał Konstytucyjny – liczba wyroków spadła o połowę. Nikogo też już nie interesują wyroki TK, bo wszyscy wiedzą, że TK jest atrapą. Upolitycznione sądy będą działały znacznie wolniej niż działały do tej pory, a do tej pory nie działały szybko.
To symboliczny koniec prezydentury Andrzeja Dudy, choć formalnie będzie on prezydentem do 6 sierpnia 2020 r. Upolitycznienie sądów może odczuć każdy z nas i wielu z nas na pewno je odczuje. Duda zdemolował sądownictwo dokładnie w dniu, w którym Komisja Europejska uruchomiła procedurę za łamanie zasad praworządności.
Ciągle pamiętam oburzenie komentatorów na Grzegorza Schetynę za to, że nie poszedł do prezydenta zmieniać Konstytucji pod ustawy Dudy o KRS i SN. Przewodniczący PO ciągle też nie doczekał się od tych komentatorów słowa "przepraszam".
Komentarze