Wojewoda pomorski Dariusz Drelich - ten sam, który sprzątanie po nawałnicach lekceważąco nazwał grabieniem liści, a potem wyparł się własnych słów nazywając je fake newsem – wydał „Solidarności” zgodę na trzyletnie cykliczne zgromadzenia w Gdańsku z okazji podpisania Porozumień Sierpniowych, co oznacza, że 31 sierpnia przed Stocznią Gdańską nie będą mogły odbyć się alternatywne uroczystości z udziałem Lecha Wałęsy oraz innych bohaterów wydarzeń z 1980 r.
Proces usuwania Lecha Wałęsy z historii polskich przemian demokratycznych 1989 r. trwa w Polsce od dawna. Ci, którzy przespali moment wielkiego narodowego zrywu albo po prostu nie mieli odwagi stanąć naprzeciw brutalnej machiny komunistycznej represji, od lat starają umniejszać zasługi prawdziwych bohaterów, aby dodać znaczenie własnym zupełnie nieheroicznym, a często wręcz znikomym działaniom po stronie „Solidarności” w tamtych trudnych czasach.
Lech Kaczyński / fot. autor nieznany. |
Plan jest taki, aby zastąpić Lecha Wałęsę innym Lechem - Kaczyńskim. Dla tych, którzy piszą nową historię dawnych czasów, herosem walki z komunizmem jest czwartorzędny działacz ówczesnej „S” - prawnik zajmujący się prawem pracy.
To cyniczna gra obliczona na bardzo słabą pamięć mas ludzkich. Ponieważ Lech Kaczyński już nie żyje, mitomani mają choćby cień szansy, że nie będzie on wiercił się na postumencie. Mitomani są naiwni – ludzie pamiętają, mają gazety z tamtych czasów i wiedzą, kto skakał przez słynny gdański płot, a kto tylko trzymał drabinę.
Mam wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość chce wpędzić Lecha Wałęsę do grobu (ostatnio szykany ze strony prokuratury) jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r. Po to, aby Jarosław Kaczyński mógł odmówić mu państwowego pogrzebu.
Panie Prezydencie, niech Pan się nie da.
Komentarze