Skarb Państwa, czyli my – wszyscy polscy podatnicy – przelaliśmy na konto Telewizji Polskiej 800 mln zł. Teraz panowie Kurski i Stanecki (prezes i wiceprezes TVP) będą mogli spokojnie spłacać dług partii Jarosława Kaczyńskiego wobec tych, którzy „przez osiem lat” robili ludziom wodę z mózgu, a było to niezbędne, aby poszli i wybrali w 2015 r. Andrzeja Dudę na prezydenta i PiS na partię rządzącą.
Przykładów spłacania długów i wynagradzania politycznego wzmożenia jest wiele. Począwszy od powierzenia Jackowi Kurskiemu funkcji prezesa państwowego nadawcy, przez umieszczenie konkubiny kuzyna prezesa Kaczyńskiego Beaty Fido w obsadzie serialu „Komisarz Alex”, po programy Bronisława Wildsteina oraz żony Rafała Ziemkiewicza, których oglądalność była niższa od oglądalności bloku reklamowego. Nie wolno też zapomnieć o prawicowych publicystach, którzy zadomowili się w TVP Info oraz o tych wszystkich gówniarzach, którzy udają dziennikarzy w „Wiadomościach”.
To wszystko ma swoją cenę – za darmo przecież nie robią tego, co robią, a że oglądalność tego, co robią jest – delikatnie mówiąc – daleka od zadowalającej, w kasie firmy zaczęło być pusto. Sytuacja zapewne nie poprawi się tej jesieni, skoro podjęto decyzję, aby coraz to mniejsze grono widzów TVP zamęczać programami o tematyce religijnej.
Za trwającą trzydzieści sekund reklamę przy „Wiadomościach” trzeba zapłacić zaledwie 6.000 zł. Dla porównania - reklama przy „Faktach” TVN kosztuje aż 22.000 zł.
Komentarze