Posłowie Platformy Obywatelskiej wczorajszą noc spędzili w Sejmie i przed Sejmem, gdzie tłum domagał się od partii, która w nazwie ma „prawo” i „sprawiedliwość” przestrzegania prawa. Posłowie największej partii opozycyjnej zapowiedzieli, że zostaną w Sejmie aż do wtorku, 20 grudnia. Myślę, że tak trzeba. Jestem też przekonany, że nocowanie w Sejmie bardzo scementuje klub parlamentarny PO.
PiS boi się suwerena, którym w kampanii wyborczej oraz już po zdobyciu władzy politycy tej partii wycierali sobie gęby. Wczoraj w nocy policjanci weszli na teren Sejmu – pierwszy raz od niemal trzydziestu lat – i szarpali manifestujących ludzi. Kaczyński, Szydło i inni dygnitarze w pośpiechu wsiadali do samochodów i uciekali przed tłumem.
Dziś rano politycy partii rządzącej zaczęli opowiadać bzdury, że opozycja destabilizuje państwo, bo nie pogodziła się z wynikiem ubiegłorocznych wyborów oraz chce zablokować wypłaty 500 zł na dziecko. To bzdura, bo nikt nie kwestionuje, że PiS wygrało wybory. Jeśli zaś chodzi o wypłaty 500 zł, to zajmują się tym samorządy rządzone przez PO i PSL. Tego jednak z mediów publicznych dowiedzieć się nie sposób.
Jarosław Kaczyński podzielił społeczeństwo i zjednoczył opozycję. Zasmuca mnie jednak niedojrzałość szefów partii lewicowych oraz Ryszarda Petru, który krzyczy do manifestującego tłumu coś o przedterminowych wyborach parlamentarnych. Ktoś powinien wytłumaczyć mu, że na wcześniejsze wybory musiałoby zgodzić się PiS, a tej zgodny nie będzie.
Co robi prezydent Andrzej Duda? Wczoraj milczał, a dziś wydał kuriozalne oświadczenie o swojej gotowości do mediacji, a jednocześnie winą za ostatnie wydarzenia już obarczył partie opozycyjne.
Komentarze