Powszechnie wiadomo, że prezes PiS Jarosław Kaczyński boi się wszystkiego, czego nie kontroluje lub nie rozumie. Nie dziwi zatem ujawniony przez prowadzącą posiedzenia rządu Beatę Szydło zamiar budowania społeczeństwa obywatelskiego, które będzie zależne od obecnej władzy. Powstał już nawet Departament Społeczeństwa Obywatelskiego, którego dyrektorem został Adam Lipiński.
Czy hasło „rządowe społeczeństwo obywatelskie” brzmi absurdalnie? Oczywiście, że tak, ale absurd ten jest całkowicie typowy dla obecnie rządzących Polską. Partia Jarosława Kaczyńskiego nigdy nie dostrzegała korzyści w oddolnym organizowaniu się ludzi niekoniecznie związanych z tą partią, a sam prezes PiS publicznie przyznał, że „społeczeństwo obywatelskie jest zagrożeniem dla państwa”. Nie wiem, po co rząd PiS udaje, że owo społeczeństwo obywatelskie ma zamiar wspierać. Nikt rozsądny nie uwierzy przecież w te bzdury.
Niepokojące sygnały już się pojawiły, ponieważ rządową dotację otrzymali Solidarni 2010 promujący brednie o tym, że 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku doszło do zamachu oraz Ruch Kontroli Wyborów lansujący tezę o fałszowaniu przez Platformę Obywatelską wyborów samorządowych, które odbyły się w 2014 r. RKW nie przedstawiło na rzekome fałszerstwa żadnych dowodów. Wsparcia finansowego nie dostała natomiast organizacja zajmująca się pomaganiem ofiarom przemocy domowej.
Trzeba sobie powiedzieć otwarcie, że prawdziwe społeczeństwo obywatelskie, czyli niezależne od władzy, jest kolejnym celem ataku tej władzy. Po zakończonej pełnym sukcesem operacji zniszczenia Trybunału Konstytucyjnego i próbie zniszczenia prezydentów Lublina oraz Łodzi, PiS postanowiło zniechęcić Polaków do spontanicznej działalności społecznej. Istotnym czynnikiem, który skłonił rząd do takich działań mogła być akcja #MuremZaHanka w obronie prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej. Wielu ludzi czuje bowiem, że te zarzuty to lipa.
Komentarze