To, czego Platformie Obywatelskiej brakowało przez większą część drugiej kadencji sprawowania władzy, to pokora i kontakt z tzw. zwykłymi ludźmi. Brakowało także wzniesienia się Donalda Tuska ponad własne fobie i obsesje.
TAK BYŁO.
Wojna, którą Donald Tusk kilka lat temu wypowiedział Grzegorzowi Schetynie wymiernie zaszkodziła partii. Wielu wartościowych ludzi Tusk i wspierający go Jacek Protasiewicz i Cezary Grabarczyk wypchnęli z Platformy Obywatelskiej zastępując ich znacznie gorszymi, ale za to lojalnymi wobec nich, a niechętnymi Grzegorzowi Schetynie. Proces osłabiania PO nie przebiegał błyskawicznie, ale był na tyle konsekwentny, że dał o sobie znać bardzo szybko, bo już w wyborach prezydenckich 2015, które przegrał Bronisław Komorowski. Przegrał, ponieważ wielu członkom Platformy Obywatelskiej było obojętne, kto te wybory wygra.
TAK BĘDZIE.
Platforma Obywatelska pod przewodnictwem Grzegorza Schetyny oprócz swojego naturalnego konserwatywno-liberalnego albo - jak kto woli – centroprawicowego charakteru, ma być bliżej tzw. zwykłych ludzi. Z radością obserwuję, że przewodniczący PO oraz jego zaufani współpracownicy rozumieją, jak ważna jest praca u podstaw. Wiedzą oni, że spotkania z ludźmi powinny wypełniać 80% ich czasu, a na Sejm i media w Warszawie wystarczy pozostałe 20%. Jakości polityka nie mierzy się częstością jego występów w mediach. Ci, którzy to wiedzą, odniosą sukces, a ci, którzy mieszkają w mediach, poniosą klęskę.
TAK BYŁO.
Wojna, którą Donald Tusk kilka lat temu wypowiedział Grzegorzowi Schetynie wymiernie zaszkodziła partii. Wielu wartościowych ludzi Tusk i wspierający go Jacek Protasiewicz i Cezary Grabarczyk wypchnęli z Platformy Obywatelskiej zastępując ich znacznie gorszymi, ale za to lojalnymi wobec nich, a niechętnymi Grzegorzowi Schetynie. Proces osłabiania PO nie przebiegał błyskawicznie, ale był na tyle konsekwentny, że dał o sobie znać bardzo szybko, bo już w wyborach prezydenckich 2015, które przegrał Bronisław Komorowski. Przegrał, ponieważ wielu członkom Platformy Obywatelskiej było obojętne, kto te wybory wygra.
Zanim jednak absurdalność działań Donalda Tuska i jego wspólników doprowadziła świetnego prezydenta do porażki w walce o reelekcję, była połowa 2014 r., gdy tygodnik „Wprost” ujawnił, że najważniejsi politycy byli podsłuchiwani w warszawskich restauracjach. Już sam fakt, że urzędujący szef MSW dał się nagrać był wystarczający do jego natychmiastowej dymisji, ponieważ było to wyjątkowo kuriozalne i kompromitujące. - nawet bez wnikania w treść podsłuchanych rozmów. Donald Tusk, który myślami był już wtedy na znacznie lepiej płatnym stanowisku w Brukseli, nie dymisjonuje Sienkiewicza, a scenę polityczną zalewają kolejne nagrania. Donald Tusk postanawia za to podrzucić opinii publicznej bzdurę, że za aferą mogą stać Rosjanie, choć jako inteligentny człowiek i doświadczony polityk doskonale wiedział, że to nieprawda.
Afera podsłuchowa była konsekwencją narastającej arogancji i buty części ministrów rządu Tuska, którzy uważali, że są tak świetni, że mogą sobie pozwolić na więcej. Hamulce puściły i się zaczęło. Proces gnilny był spowodowany także narastającym egoizmem samego premiera i jego najbliższego otoczenia, które rozsmakowało się w ministerialnych gabinetach i rządowych limuzynach.
TAK BĘDZIE.
Platforma Obywatelska pod przewodnictwem Grzegorza Schetyny oprócz swojego naturalnego konserwatywno-liberalnego albo - jak kto woli – centroprawicowego charakteru, ma być bliżej tzw. zwykłych ludzi. Z radością obserwuję, że przewodniczący PO oraz jego zaufani współpracownicy rozumieją, jak ważna jest praca u podstaw. Wiedzą oni, że spotkania z ludźmi powinny wypełniać 80% ich czasu, a na Sejm i media w Warszawie wystarczy pozostałe 20%. Jakości polityka nie mierzy się częstością jego występów w mediach. Ci, którzy to wiedzą, odniosą sukces, a ci, którzy mieszkają w mediach, poniosą klęskę.
Polacy muszą widzieć, że Platforma Obywatelska nie jest partią medialną, ale taką, którą oni widzą na co dzień blisko siebie. Trzeba rozmawiać z ludźmi, słuchać ich i cierpliwie tłumaczyć im wiele spraw. Trzeba dookoła PO zgromadzić najlepszych samorządowców i młodych otwartych, z pomysłami aktywistów. Wybory samorządowe za dwa lata więc czasu jest dość.
P.s. Do napisania tego tekstu skłonił mnie świetny wywiad we wrocławskiej „GW” z senatorem Jarosławem Dudą – komisarzem Platformy Obywatelskiej na Dolnym Śląsku i we Wrocławiu. Polecam.
Komentarze