Pod kilkoma ostatnimi tekstami przeczytałem bardzo negatywne komentarze na temat Grzegorza Schetyny i „dobre” rady, że Platforma Obywatelska powinna być partią dla wszystkich, czyli czymś w rodzaju nieboszczki PZPR. Uznałem, że już czas, by się do tego wszystkiego odnieść.
Po pierwsze – Platforma Obywatelska pod przywództwem Grzegorza Schetyny nie ma zamiaru radykalnie skręcać w prawo – to bzdury, że przewodniczący PO chce rywalizować z PiS-em o najtwardszy elektorat partii Jarosława Kaczyńskiego. Nie chce i nie będzie, bo jest realistą. Przewodniczącemu Schetynie chodzi o elektorat centroprawicowy, któremu nie po drodze ze skrajnie prawicowym PiS-em. To bardzo duża grupa ludzi, którzy są otwarci i postępowi, ale nie uważają, że w Polsce najważniejsze są kwestie typu in vitro czy związki partnerskie i nie chcą płaszczyć się przed związkami zawodowymi.
Po drugie – budowanie frontu jedności narodowej ani w ramach samej PO, ani w ramach jednego bloku partii demokratycznych nie ma sensu, bo taki blok rozpadłby się kwadrans po zamknięciu lokali wyborczych i dopiero wtedy zrobiłby się bałagan. Platforma Obywatelska jest silną partią doświadczonych polityków, z solidnymi strukturami w terenie i odpowiednimi pieniędzmi na koncie. Nie ma powodu, by podawała rękę panu Czarzastemu, który jest agresywny wobec PO czy PSL-owi, który za odpowiednią cenę może przestać być opozycją. Zastrzegam jednak, że sytuacja zmieni się, jeśli PiS zmieni ordynację wyborczą.
Po trzecie – trudno wyobrazić sobie współpracę z partią Ryszarda Petru, który gra wyłącznie na siebie i marzy o przejęciu PO, ponieważ Nowoczesna może za chwilę zostać bez pieniędzy, a w Polsce nie da się bez pieniędzy istnieć w polityce. Przyszłość partii Petru jest w rękach Sądu Najwyższego. Nowoczesna póki co nie ma też struktur w terenie, a jeśli straci subwencję, to struktur nie zbuduje i zniknie na zawsze. Szansą mógłby być chyba tylko kredyt we frankach szwajcarskich. Wiele wskazuje także na to, że zanim Ryszard Petru przegra z Grzegorzem Schetyną, a ludzie Petru przegrają z ludźmi Schetyny, znany ekonomista i jego ludzie przegrają sami ze sobą – z własną arogancją i butą oraz brakiem elementarnej wiedzy o polityce. Stwierdzenie Ryszarda Petru, że z Ewą Kopacz byłoby mu łatwiej, to wielki, choć rzecz jasna niezamierzony prezent dla Grzegorza Schetyny.
Po czwarte – radziłbym nie ulegać nagonce na Grzegorza Schetynę, która trwa od czasu, gdy został jedynym kandydatem na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Radziłbym także nie ulegać absurdalnej misji kreowania rzeczywistości, którą ma TVN. Kreowali już PJN i Palikota i nic z tego nie zostało. Z Ryszardem Petru może być podobnie. Pamiętać trzeba, że Grzegorz Schetyna to bardzo doświadczony polityk. To polityk z krwi i kości, który doskonale wie, co robi, a jest przy tym piekielnie pracowity i twardy. Czas pokaże, że to bezcenne.
Po piąte – Platforma Obywatelska przez osiem lat rządów nie zrealizowała żadnego postulatu istotnego z punktu widzenia tzw. lewicy. Nie ma więc sensu skręcać w lewo, bo i tak nikt w to nie uwierzy. Wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych pokazują, że lewica w Polsce to niecałe 15% wyborców. W następnych wyborach nie zagłosują na PO, bo mają Razem, które przekroczy próg wyborczy kosztem SLD, ale i tak pewnie będzie w opozycji. Wahadło społeczne nie przechyli się w lewą stronę. Platforma Obywatelska nie będzie przeciwna związkom partnerskim czy in vitro, ale nie będzie to jej priorytet. Już raz (ostatnio) był to temat mocno eksploatowany przez PO w kampanii wyborczej i nie pomogło to partii wygrać wyborów.
Polityka nie jest dla amatorów, którzy widzą światełka w tunelach, a trzy lata przed wyborami zachowują się tak, jakby wybory miały się odbyć za trzy dni. Jestem po stronie Grzegorza Schetyny od siedmiu lat i jeszcze nigdy się nie zawiodłem. Teraz też tak będzie.
Komentarze
Koncepcję społecznej gospodarki rynkowej mamy zresztą zapisaną w konstytucji - tak drogiej przecież politykom PO. Zamiast odwołać się do tych pięknych chadeckich tradycji, ugrupowanie Grzegorza Schetyny woli powrócić do swoich liberalnych gospodarczo korzeni, idących w przeciwną do pomysłów Erharda stronę. A przecież to liberalizm, który wielu członków PO utwardzało przez całą III RP, doprowadził do tego, że w Polakach przez lata narastała frustracja będąca skutkiem sytuacji materialnej. I to ona pchnęła ich w stronę PiS. Partia ta społeczny gniew potrafiła przekuć w poparcie dla siebie, najpierw przekierowując go na kwestie symboliczne, a od niedawna także ekonomiczne. Stąd polityczny sukces 500 plus. Stąd bankructwo liberalizmu ekonomicznego, w który wierzą już głównie jego beneficjenci.
Realizacja koncepcji społecznej gospodarki rynkowej na wiele lat pozwoliła niemieckiej chadecji zdominować tamtejszą scenę polityczną. Jeśli PO nie zacznie się do tego modelu odwoływać, na kilka kadencji walkowerem może oddać władzę PiS. Tym bardziej że można w tych kwestiach przelicytować partię Kaczyńskiego, która model państwa opiekuńczego traktuje bardzo wybiórczo. Wiele wykluczonych grup społecznych nadal nie może się doczekać zainteresowania ze strony obecnego rządu. Czy doczeka się ze strony PO? Może. W końcu liberalizm to choroba wieku dziecięcego"