Wczoraj podczas jazdy
autostradą A4 w prezydenckiej limuzynie Andrzeja Dudy pękła opona.
Auto wylądowało w rowie, ale na szczęście prezydentowi ani nikomu
innemu nie stała się żadna krzywda.
Zwolennicy Andrzeja Dudy na
prawicowych portalach i w mediach społecznościowych natychmiast
doszli do wniosku, iż pęknięta opona w pancernym BMW, to nie
zwykły wypadek, a próba dokonania zamachu na głowę państwa.
Nie pomagają tłumaczenia,
że takie rzeczy, jak pęknięta opona, po prostu mogą się zdarzyć,
choć oczywiście nie powinny. Sytuacja ta pokazuje po raz kolejny,
że prawica w Polsce nie potrafi żyć bez spisków i zamachów.
Zwolennicy Andrzeja Dudy (do których ja się nie zaliczam) zdają
się modlić o próbę zamachu na prezydenta, aby przykryć jego
kompromitację ws. Trybunału Konstytucyjnego i łamanie ustawy
zasadniczej.
Kto miałby chcieć śmierci
prezydenta Dudy? Nie mam pojęcia. Nawet pomijając fakt, że w
naszej części świata nie zdarzają się zamachy na głowy państw
i szefów rządów, Andrzej Duda tylko formalnie jest najważniejszą
osobą w państwie. Realnym rozgrywającym jest poseł Jarosław
Kaczyński. Zamach na prezydenta byłby kompletnie bez sensu.
Komentarze
Jednym słowem faktycznie, dużo zdrowia dla wszystkich Januszy :)