Wczoraj po południu były
marszałek Sejmu Radosław Sikorski poinformował na Twitterze, że
nie będzie kandydował w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
Decyzja to słuszna, bo Sikorskiego obciążają nagrania z
podsłuchów i wyłudzenie pieniędzy Sejmu na podróże, których
nie było, ale w mediach rozpętała się histeria.
Michał Kamiński i Roman
Giertych, którzy są kumplami Sikorskiego natychmiast stwierdzili,
że nieobecność w przyszłym parlamencie księcia z Chobielina to
ogromna strata dla Polski. Infantylni dziennikarze opatrzyli wszystko
muzyką grozy i można mieć wrażenie, że ktoś umarł.
Radosławowi Sikorskiemu od
dawna należał się kubeł zimnej wody wylany na głowę. Jego
wiecznie nienasycona ambicja i ego rozrośnięte do niebotycznych
rozmiarów najpierw śmieszyła, potem powodowała wzruszenie ramion,
a następnie już tylko zażenowanie.
Wypowiedź Sikorskiego o
tym, że Putin proponował Tuskowi rozbiór Ukrainy z której wycofał
się po kilku godzinach mówiąc, że zawiodła go pamięć będzie
dla mnie symbolem jego skrajnej lekkomyślności i
nieodpowiedzialności.
Przez siedem lat Sikorski
misternie budował wizerunek człowieka ulepionego z lepszej gliny
niż ja i ty. Pomagali mu w tym wpływowi dziennikarze, którzy gdyby
mogli, nosiliby „Radzia” na rękach. Zniszczenie tego wizerunku
zajęło mu rok.
Komentarze