„Jest porozumienie – nie
będzie redukcji zatrudnienia”. Gdy usłyszałem te słowa szefów
związków zawodowych i zobaczyłem ich radość, stało się jasne,
że my – wszyscy podatnicy – w dalszym ciągu będziemy
utrzymywać górników, a końca tego stanu rzeczy nie widać nawet
przez szkło powiększające.
Jeszcze kilka dni temu
premier Ewa Kopacz przekonywała nas, że likwidacja czterech koalń,
które przynoszą największe straty, jest absolutnie konieczna i nie
może pojawić się inny scenariusz. Dziś dowiedzieliśmy się, że
nie tylko żadna kopalnia nie będzie zlikwidowana, ale też nie
będzie redukcji zatrudnienia, a sytuacja tych firm i bez tego
ulegnie poprawie. Albo stał się cud, albo ktoś wciska nam kit.
Powiedziano nam, że
kopalnie będą przejmowane przez firmy energetyczne, w których
decydujący głos ma skarb państwa. Nie powiedziano nam jednak, że
efektem takiego działania będzie zmiszanie fatalnej sytuacji
finansowej kopalń z dość dobrą sytuacją finansową
przedsiębiorstw energetycznych. Będzie to więc ukrycie chorej
tkanki w zdrowym ciele, nie zaś rzeczywiste rozwiązanie problemów
górnictwa.
Górnicy zadowoleni, rząd
ogłosi sukces, a rachunki za prąd pójdą w górę. DZIĘKUJEMY!
P.s. Byłem pewien, że
górnicy wynegocjują sobie przejście na ubezpieczenie w KRUS i
wolne od lipca do września. Twardy mamy rząd, brawo Ewuniu.
Komentarze