Tygodnie przygotowań, niepewności, strachu i poirytowania mają dziś swój finał – zdałem ostatni egzamin zimowej sesji, ten sam, który powinienem zdać w okolicach połowy lutego. Cieszę się, bo na sześć osób, połowa dziś zamknęła ten temat, a inni mają czas do końca kwietnia – dziś dostali tylko zaliczenie formalne, będą musieli podchodzić do tematu jeszcze raz, a jak nie, to nie zaliczą sesji letniej. Dobrze być w tej pierwszej połowie.
1 kwietnia jadę na uczelnię na godziny od 8 do 14, a potem wracam do domu i mam wolne do 8 kwietnia. Takie studiowanie lubię najbardziej.
Komentarze