Udało mi się przekonać mamę, że kot w domu to mnóstwo radości, a nie tylko podrapane meble i dzięki temu, po wielu latach przerwy, znowu będę miał kota. Niestety nie już, teraz, natychmiast, bo dopiero w okolicach maja lub czerwca, ale już dziś bardzo się cieszę i odliczam dni.
Koty to najbardziej pozytywny składnik dzieciństwa. Gdy byłem dzieckiem, miałem kotkę Ziutę, która była u nas od małego kociaka i żyła wiele lat. Nigdy jej nie zapomnę. Psy oczywiście też lubię, ale kot to jednak kot.
Wiem, że kot, którego będą miał, będzie samicą, czyli kotką i ma być u nas od momentu, gdy przestanie żywić się mlekiem mamy i zacznie jeść samodzielnie. Oglądałem już bardzo fajne kuwety, ale kupię ją za kilka miesięcy. Kotka będzie mieszkać w moim pokoju i spać w moim łóżku. Nie chcę kotki rasowej, uwielbiam dachowce i właśnie dachowca chcę mieć. Ziuta też była dachowcem i była cudowna mimo że wiele razy całkiem serio mnie podrapała.
Rozważałem możliwość nazwania kotki Ziuta, ale szybko zrezygnowałem nie chcąc, by kojarzyła mi się z kotką, która już nie żyje. Koty mają na mnie bardzo dobry wpływ – uspokajają mnie i rozweselają. Jestem przekonany, że gdybym miał kota już w 2007 roku, miałbym o wiele mniej różnego rodzaju stresów.
Może nazwać kotkę Burza – na cześć dziennikarki Agnieszki Burzyńskiej, która jest nikczemna w swojej bezczelności?
Komentarze