Gdy na początku ubiegłego tygodnia, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poinformowała o zatrzymaniu człowieka, który przygotowywał zamach na najwyższe polskie władze chcąc wysadzić w powietrze budynek Sejmu, poczułem dumę z ABW, ale nie ulgę, bo od razu pomyślałem, że na pewno osób skłonnych zabijać w imię chorego pojmowania patriotyzmu, jest więcej. Uznałem zagrożenie za realne.
Nie byłem zaskoczony prześmiewczą reakcją prawicowych polityków i mediów im posłusznych, bo nasza wesoła prawica już tak ma, że był zamach w Smoleńsku, choć zamachu nie było i nie było groźby zamachu w Warszawie, choć ABW upubliczniła dowody, że zamach na prezydenta, premiera i posłów był przygotowywany.
Szczerze mówiąc, nie interesują mnie rodzinne relacje niedoszłego zamachowca. Jest mi doskonale obojętne czy ten świr miał dobre, bardzo dobre, czy fatalne relacje z sąsiadami. Ponieważ człowiek ten był wykładowcą akademickim, a więc regularnie spotykał się z młodymi ludźmi, chciałbym wiedzieć, czy chorymi poglądami zahipnotyzował studentów, a jeśli tak, ilu ich zaraził. Chciałbym również wiedzieć, czy ktoś tych ludzi obserwuje.
Nie mam wątpliwości, że zapoczątkowana przez Jarosława Kaczyńskiego lata temu wojna z ludźmi, którzy prezesowi nie podobają się, będzie odczuwalna przez wiele lat. Ludzie, którzy widzą wroga w Niemcach, Rosjanach, Żydach i cholera wie w kim jeszcze, w dziennikarzach „Wyborczej”, TVN i Polsatu, są społecznie straceni. Nie podejrzewam siebie o zdolność naprowadzenia na racjonalne myślenie ludzi zainfekowanych paranoją, ale nie tracę nadziei na to, że może kiedyś, ktoś będzie potrafił do tych ludzi dotrzeć.
Obrona przez prokuratora, na konferencji prasowej, uprawnień ABW była szkodliwa, ale nie zmniejszyła powagi sytuacji.
Konsekwentne pokazywanie siewcom morderców, wyborczej czerwonej kartki, zadziała na społeczeństwo jak woda utleniona na ranę, ale nie stanie się to szybko. Bądźcie cierpliwi. Bądźmy cierpliwi i róbmy swoje. To ma sens.
Komentarze