Wysłuchałem długo oczekiwanego wystąpienia premiera w Sejmie. Zaczął stwierdzeniem, że nie będzie fajerwerków i rzeczywiście nie było. Donald Tusk sprawiał wrażenie, że mówi do posłów Platformy Obywatelskiej, a przecież powinien mówić do obywateli. Pakiet stymulacji gospodarki, zmiany w urlopie rodzicielskim, zmiany w proporcjach finansowania żłobków i przedszkoli, to ważne sprawy, ale zabrakło zmian w rządzie. Zmian, których nie ma chyba wyłącznie dlatego, że Donald Tusk nie chce przyznać się do błędów. Zamiast zmian w radzie ministrów, konferencje prasowe tychże, które już od jutra. Taki maraton widzieliśmy już przy okazji stu dni rządu.
Jestem zaniepokojony tym, że premier zmienił podejście do wydawania pieniędzy. Inwestycje są potrzebne, ale skąd pieniądze? Jestem przeciwnikiem pompowania pieniędzy w gospodarkę, uważam, że to jest nieskuteczne. Chciałbym się mylić.
Nie było nic o służbie zdrowia. Czy to znaczy, że minister Bartosz Arłukowicz nadal będzie strażnikiem bałaganu Ewy Kopacz?
Dzisiejsze przemówienie miało być impulsem, który zmieni niekorzystny dla koalicji rządowej trend. Czekam na działania. Na razie kolejne sondaże (przed wystąpieniem) pokazują przewagę PiS-u, a ja (po wystąpieniu) nadal zamierzam głosować na Ruch Palikota.
Premier wstąpił o votum zaufania i wygra to głosowanie. W mowie szefa rządu brakowało mi iskry, która przekona mnie, że premierowi chce się zmieniać kraj na lepsze i będzie to robił z pasją.
Może się czepiam. A może to było słabe przemówienie?
Komentarze