O 8:10 z łóżka wyrywa mnie dźwięk telefonu, ale nie zdążę odebrać, bo telefonu nie mam pod ręką. Dosięgam telefonu kilka chwil później. Patrzę na wyświetlacz i już wiem, że to dzwonili z liceum. Natychmiast oddzwaniam. Głos w słuchawce mówi, że zdałem maturę, że jako jedyny z piszących 21 sierpnia poprawiłem matematykę. Dowiaduję się, że zdobyłem czterdzieści procent. Gratulują mi. Wysyłam SMS-y do tych znajomych z klasy, którzy mimo upływu czasu nie zerwali ze mną kontaktu i trzymali kciuki.
Czuję ulgę. Język polski, wiedzę o społeczeństwie, język angielski – pisemne oraz polski i angielski – ustne – zdałem w pierwszym terminie, czyli w maju 2010. Zdanie matury z matematyki zajęło mi dwa lata, ale dzisiaj nie ma to już żadnego znaczenia. Jestem szczęśliwy, że nie poddałem się i poradziłem sobie z największym dla mnie wyzwaniem ostatnich lat. Zawdzięczam to sobie, ale nie zapominam że warto mieć w sobie pokorę.
Teraz nareszcie czas na nowy etap. Mam niewiele czasu, by załatwić wszystkie sprawy dotyczące studiowania. Studia to również olbrzymie wyzwanie – wiem – nie będzie łatwo, ale wiem też, że nie poddam się.
Komentarze