Sejm odrzucił dziś weto Senatu do ustawy powołującej komisję ds. badania rosyjskich wpływów w naszym kraju. Przedstawiciele władzy nie ukrywają, że chodzi o to, aby wyeliminować z życia publicznego byłego premiera, przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska. Teraz wszystko w rękach prezydenta Andrzeja Dudy.
Punkt zwrotny przed marszem 4 czerwca
Kilka tygodni temu Donald Tusk wezwał przeciwników stanu rzeczy w naszym kraju na marsz, który 4 czerwca w samo południe rozpocznie się w Warszawie. Muszę przyznać - to wezwanie nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Wiele już było takich pikników Warszawie i kompletnie nic z nich nie wynikało. Dostrzegam, że marsz 4 czerwca będzie weryfikacją działań Hołowni, PSL i Lewicy, ale - powiedzmy sobie szczerze - kwestia ta nikomu w Platformie Obywatelskiej nie spędzała snu z powiek, a była wręcz oczywista od samego początku.
"lex Tusk" może być punktem zwrotnym
Komisja ds. badania rosyjskich wpływów to jednak coś zupełnie innego. Oto bowiem ludzie, którzy doszli do władzy dzięki biznesmenowi handlującemu węglem ze Wschodu, próbują o prorosyjskość oskarżyć człowieka, który wielokrotnie pokonywał ich przy wyborczej urnie. Ta komisja łamie co najmniej kilkanaście artykułów ustawy zasadniczej, jest legislacyjnym potworkiem, którego nie odważyłby się nawet naszkicować, a co dopiero uchwalić nawet student pierwszego semestru administracji. To jest złamanie wszelkich cywilizowanych reguł i to może zmienić dynamikę wydarzeń. Zupełnie jak śmierć Barbary Blidy w kwietniu 2007 roku.
Obyśmy nie spieprzyli tego aborcją i sądownictwem
Bardzo ważne jest, abyśmy skupili wysiłki na tym, co rozgrzewa umysły większości, co dotyka codziennych problemów zwykłych ludzi. Z dala od elit i niszy, które - choć chałaśliwe - funkcjonują same dla siebie i wyłącznie siebie reprezentują, a wcale nie są liczne - delikatnie mówiąc.
Komentarze