Pretekstem do napisania tego tekstu jest ogłoszony kilka dni temu przez jego wydawcę upadek jednego z tygodników. Jest to bowiem świetny przykład stanu mediów w naszym kraju, ponieważ ów tygodnik był przez ostatnie kilka lat po prostu pismem plotkarskim, a jego dystrybucja obywała się w oparciu o sięgające nawet trzydziestu procent promocje dla restauracji, hoteli czy państwowych linii lotniczych. Epidemia koronawirusa była dla wydawcy jedynie bardzo wygodnym pretekstem do pozbycia się kłopotu.
Drugi powód to wczorajsze stwierdzenie jednego z dziennikarzy tym razem „Rz” wygłoszone w TVN24, że polityczna pozycja ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego w czasie epidemii koronawirusa urosła tak bardzo, iż wygrałby on wybory prezydenckie i to nawet bez II tury. To wszystko w sytuacji, gdy pojawiają się coraz to nowsze doniesienia o tym, że zgodnie z wytycznymi tego samego Szumowskiego szpitale mają zaniżać liczbę śmiertelnych ofiar wirusa, poprzez wpisywanie jako przyczynę zgonu po prostu zatrzymania krążenia u osób z potwierdzoną chorobą COV-19.
Media powinny przede wszystkim patrzeć władzy na ręce – każdej władzy, ale szczególnie takiej jak Prawo i Sprawiedliwość, która notorycznie łamie nie tylko dobre obyczaje, ale zwłaszcza konstytucyjne i kodeksowe reguły prawne. Tymczasem większość tzw. liberalnych mediów zajmuje się przede wszystkim próbami rozgrywania polityków opozycji oraz ich środowisk, aby forsować ich rękami swoje fanaberie i nie ponosić za to nawet grama odpowiedzialności.
Media lewicowe skupiają się zaś na infantylnym lansowaniu przedstawicieli lewicy i robieniem tego kompletnie na siłę, bez nawet odrobiny finezji, wdzięku i logiki. Stąd mężami stanu byli już Zandberg i Biedroń, choć pierwszy osiągnął astronomiczne 3% głosów ze swoją partią jesienią 2015 roku, aby potem w kolejnych wyborach osiągać zawrotne 1,2% a drugi w wyborach do Parlamentu Europejskiego 2019 ze swoją partią odebrał 6% głosów Koalicji Europejskiej i tyle – partia Biedronia przestała istnieć dzień po tamtym „sukcesie”.
Myli się ten, kto sądzi, że Kaczyńskiemu najbardziej pomaga rządowa TVP, a opozycji to właśnie rządowa TVP najbardziej szkodzi. Oczywiście, TVP ma gigantyczną przewagę w zasięgu technicznym swoich kanałów, który wynosi ok. 98% gospodarstw domowych (np. TVP Info), gdy zasięgi techniczne TVN24 i Polsat News oscylują na poziomie 60%, ale prawdziwym problemem jest zachowanie dziennikarzy, którzy sami siebie uważają za przeciwników PiS, a jednocześnie np. w Platformę Obywatelską walą jak w bęben, sądząc zapewne, że to zmusi tych polityków do uległości albo chociaż utoruje Biedroniowi i Zandbergowi drogę do najwyższych stanowisk w państwie. Jarosław Kaczyński może być zadowolony.
P.s. Lewica wczorajszego dnia zgodziła się z PiS, że można zdalnie zmieniać konstytucję oraz Kodeks Wyborczy. W nocy PiS przyjęło poprawkę, która zmienia prawo wyborcze na 42 dni przed wyborami prezydenckimi, choć jest to nielegalne, ponieważ zmiany w prawie wyborczym nie mogą być wprowadzane później niż na pół roku przed głosowaniem powszechnym.
Media? W szoku – tłuką „program specjalny”.
Komentarze