Zaczęło się z samego rana, gdy rzecznik prezydenta Błażej Spycharski nazwał Władysława Kosiniaka-Kamysza popychadłem Donalda Tuska. Nie lubię prezesa PSL, ponieważ zniszczył Koalicję Europejską, a potem wmawiał ludziom, że buduje własną koalicję, gdy tymczasem po prostu wpuścił na listy wyborcze swojej partii Pawła Kukiza i jego ludzi i walczył o przekroczenie progu 5%, a bał się progu 8%, który muszą przekroczyć koalicje oraz za to, że jako kandydat na prezydenta opowiada bzdury, ale popychadłem Donalda Tuska ani kogokolwiek innego z Platformy Obywatelskiej nigdy nie był. Słabością Władysława Kosiniaka-Kamysza jest to, że wewnątrz partii jest zakładnikiem Jarosława Kalinowskiego, Adama Struzika i Marka Sawickiego, ale to materiał na zupełnie oddzielny tekst.
Błażej Spycharski nie poprzestał jednak na obrażeniu konkurenta swojego pryncypała w wyborach prezydenckich. Postanowił bowiem na niemal jednym oddechu obrazić żonę Andrzeja Dudy i stwierdził bez choćby cienia zażenowania, że rolą Pierwszej Damy jest milczenie. Chyba nic gorszego powiedzieć nie można. Dziwię się, że pani Agata pozwala tak siebie traktować, choć zauważam, że już na samym początku kadencji męża sama siebie zredukowała do dobrze przystrojonej rośliny doniczkowej i niezwykle starannie trwała w tym całe pięć lat.
Sam prezydent również dorzucił piękną cegiełkę do wyborczego zwycięstwa Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, gdy zasnął na sejmowej debacie na temat koronowirusa, o którą to debatę sam wystąpił. W dodatku nie skorzystał z prawa głosu w czasie tego nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu. Przy okazji debaty wyszło na jaw, że minister zdrowia dysponuje dodatkowymi 1,7 mld zł na ewentualną walkę z koronawirusem, ale uwaga – pieniądze te będą pochodzić z puli środków przeznaczonych na zakup wozów strażackich. Podejrzewam, że jeśli latem Polskę trawić będą pożary, pieniądze na zakup wozów strażackich zostaną wzięte z tych, za które pierwotnie miały być kupione karetki pogotowia.
To jeszcze nie koniec. Tuż przed godziną osiemnastą prezes państwowego PKN Orlen wrzucił na Twittera zdjęcia z odsłonięcia przez Andrzeja Dudę samochodu oklejonego logo różnych firm. Były wójt Pcimia ujawnił w ten sposób, że spółka Skarbu Państwa bierze udział w kampanii wyborczej urzędującego prezydenta. Za grosz wstydu. Trzeba też uznać za wyjątkowo żenujące i tandetne, że polski prezydent reklamuje m.in. niemiecką firmę Bosch.
Przy okazji sejmowej debaty o koronowirusie poseł PO Sławomir Nitras zauważył, że prezydenckie limuzyny stały ponad dwie godziny z włączonymi silnikami.
Taki był 2 marca 2020 roku w sztabie Andrzeja Dudy. Wygląda na to, że Prawo i Sprawiedliwość spisało jego kampanię na straty.
Komentarze