Jest takie powiedzenie „chcesz poznać człowieka – daj mu władzę”. W najnowszej historii polskiej polityki widać jednak, że także utrata władzy jest dobrą okazją do poznania prawdziwej twarzy byłego prominenta i najciemniejszych zakamarków jego psychiki.
Były marszałek Senatu, a obecnie wicemarszałek tej izby Stanisław Karczewski nie potrafi pogodzić się z utratą funkcji, a wraz z nią służbowej willi i samochodu z kierowcą i ochroną. Nie ma też żadnych zahamowań co do okoliczności w jakich domaga się przywrócenia jego osobistego komfortu finansowanego rzecz jasna przez wszystkich podatników.
Nie pisałem tekstu, gdy pan Karczewski zorganizował konferencję prasową w Senacie tylko po to, aby zademonstrować mycie dłoni łokciem. Uznałem, że to zbyt absurdalne i groteskowe, a ja nie pracuję przecież w Superstacji, gdzie tego typu tematy są podstawową, kluczową i w zasadzie jedyną liczącą się treścią.
Piszę ten tekst 12 marca 2020 roku, na zegarku jest godzina 17:06. W tej chwili jest w naszym kraju 49 osób zarażonych koronawirusem, a jedna osoba zmarła. Stanisławowi Karczewskiemu nie wydało się jednak niestosowne, aby w tych okolicznościach uprawiać politykę. Zwrócił się zatem (na piśmie) do prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza z prośbą o doprowadzenie do dymisji marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Powód? Grodzki był na urlopie we Włoszech. Nic to, że urlop w kraju pizzy spędzał również minister zdrowia Łukasz Szumowski – on jest z PiS, jemu wolno więcej, jego dymisji Karczewski się nie domaga.
Lider ludowców przytomnie pismo Karczewskiego zignorował, ale to zapewne nie kończy tej żenującej operetki. Co się dzieje z człowiekiem, który traci służbowy samochód? Co się dzieje z człowiekiem, który nie może mieszkać w służbowej willi, na ścianach której nie może zawisnąć jego portret, za który kilka tysięcy złotych zapłaciła Kancelaria Senatu? Gdzie są granice politycznego cynizmu i osobistych kompleksów podlanych sosem z frustracji?
Odkąd Tomasz Grodzki zaczął pozywać za oszczerstwa, te skończyły się. Cicho siedzą dziennikarze rządowego Radia Szczecin, a i pani Popiela (Krystyna Pawłowicz polskiej medycyny) schowała się pod stół. Stanisław Karczewski stracił cenne zaplecze, które miało pomóc mu odzyskać insygnia władzy.
Senatorowie Prawa i Sprawiedliwości zerwali dziś kworum w Senacie, aby senatorowie większości nie mogli pracować nad poprawieniem specustawy o koronawirusie. Senatorowie partii rządzącej wykorzystali nieobecność senatora Koalicji Obywatelskiej, który poinformował dziś, że nie pojawi się na posiedzeniu izby, ponieważ będąc w Paryżu mógł mieć kontakt z osobą zarażoną.
Senatorowie Prawa i Sprawiedliwości zerwali dziś kworum w Senacie, aby senatorowie większości nie mogli pracować nad poprawieniem specustawy o koronawirusie. Senatorowie partii rządzącej wykorzystali nieobecność senatora Koalicji Obywatelskiej, który poinformował dziś, że nie pojawi się na posiedzeniu izby, ponieważ będąc w Paryżu mógł mieć kontakt z osobą zarażoną.
Zachowanie wicemarszałka jest wyjątkowo słabe – nawet jak na rynsztokowe standardy Prawa i Sprawiedliwości. Gdy inni mają czas zarazy – pan Karczewski ma czas hańby.
fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
|
Komentarze