Gdy rok temu Mateusz Morawiecki zostawał premierem, wielu komentatorów ogłaszało, że jest nowym Tuskiem, Prawo i Sprawiedliwość idzie do centrum, drugą kadencję rządzenia ma pewną, a Platformę Obywatelską czeka upadek. Co po roku zostało z tych przewidywań? Dosłownie nic.
Nikt przytomny nie ma już dziś wątpliwości, że operacja „premier Morawiecki” zakończyła się dla PiS spektakularnym fiaskiem. Jeśli ktoś jeszcze tydzień temu miał jakiekolwiek wątpliwości, powinno je ostatecznie rozwiać desperackie i pogrzebowe przemówienie Jarosława Kaczyńskiego w Jachrance w miniony piątek. Już zresztą nawet rządowa pracownia CBOS finansowana przez Kancelarię Premiera opublikowała sondaż, w którym PiS poparcie traci, a PO je zyskuje. To oznacza, że sytuacja partii Jarosława Kaczyńskiego jest realnie dużo gorsza, a kondycja partii Grzegorza Schetyny o niebu lepsza. Kolejnym argumentem na potwierdzenie moich tez niech będzie to, że partia rządząca w trybie pilnym zwołuje event polityczny na 15 grudnia.
Mateusz Morawiecki jako premier dał się poznać przede wszystkim jako patologiczny i ordynarny kłamca, co zresztą potwierdził swego czasu sąd w trybie wyborczym. Przy okazji trwającego w Sejmie 40 dni protestu niepełnosprawnych i ich opiekunów Morawiecki zademonstrował również całkowity brak empatii i absolutną niezdolność do choćby minimalnego wczucia się w sytuację ludzi, którzy nie zarobili milionów pracując w zachodnich korporacjach Poparcie dla PO jest dziś znacznie wyższe niż rok temu, a społeczny odbiór polityków największej partii jest dziś znacznie lepszy niż rok temu. Mało argumentów na klęskę Morawieckiego? Idźmy dalej. Wybory samorządowe pokazały, że tam, gdzie Mateusz Morawiecki pojechał w kampanii wyborczej lansować kandydatów PiS, kandydaci tej partii ponieśli klęskę. Ten facet jest tak niewiarygodny, że zostałby zmieniony, gdyby tylko było na kogo go wymienić. Miał dać partii nowy impuls – nie dał. Miał przekonać do siebie umiarkowanych wyborców PO – nie przekonał. Sam zresztą chyba czuje się w PiS ciągle niezbyt pewnie, bo już nawet nie udaje, że walczy o wyborcę centrum, a zamiast tego stara się uwiarygodnić wobec najbardziej fundamentalnego elektoratu.
W przyszłym roku odbędą się wybory parlamentarne. Zadbajmy o to, aby drugiej rocznicy premiera Morawieckiego, ani żadnego kolejnej rocznicy innego premiera PiS-owskiej większości już nie było.
Komentarze