Po czym poznać, że wybory do Parlamentu Europejskiego zbliżają się wielkimi krokami? Po tym, że politycy Prawa i sprawiedliwości z premierem Morawieckim, wicepremierami i ministrami zaczynają udawać euroentuzjastów, Europejczyków, przyjaciół Unii Europejskiej, a nawet przyjaciół brukselskich urzędników.
Oto bowiem wczoraj w studiu telewizyjnym, niby na podsumowanie trzech lat rządów PiS, politycy postanowili spotkać się z publicznością na widowni oraz tą przed telewizorami. Mateusz Morawiecki i Beata Szydło przekonywali, że spełnili wyborcze obietnice oraz, że o wyprowadzeniu Polski z Unii Europejskiej nie ma mowy i nigdy mowy nie było. Elementem scenografii w studiu była nawet flaga UE, którą w pierwszych dniach urzędowania, formalna szefowa rządu Beata Szydło wyrzuciła z Kancelarii Premiera.
To manewr stosowany przez PiS już wielokrotnie: Udawać, że jesteśmy inni niż jesteśmy, a jak ludzie dadzą się oszukać i na nas zagłosują, to i tak zrobimy, co chcemy uzasadniając to właśnie tym poparciem. Upust swojej frustracji dał na Twitterze formalny prezydent Andrzej Duda, który zarzucił politykom Platformy Obywatelskiej, że mówienie o POLEXICIE to ich propaganda. Teoretyczna głowa faktycznego państwa z tektury nie odniósł się jednak do haniebnych słów samego siebie o „wyimaginowanej wspólnocie, z której niewiele wynika”.
Pamiętam też o awanturze z Komisją Europejską i obrażaniu jej wiceprzewodniczącego Fransa Timmermansa przez polityków partii rządzącej. Pamiętam o wystawienia kandydatury Jacka Saryusz-Wolskiego na przewodniczącego Rady Europejskiej przeciwko sprawującemu tę funkcję, a znienawidzonego przez PiS Donalda Tuska i spektakularną klęskę premier Szydło 27:1, po której poszła do łazienki wypłakać się i wysmarkać. Pamiętam też jak politycy PiS opowiadali bzdury, że jako Polska nie potrzebujemy pieniędzy z budżetu UE, bo zlikwidowano lukę w podatku VAT.
Nie dajcie się nabrać. Najlepszym podsumowaniem wiarygodności przyjaznego stosunku Prawa i Sprawiedliwości wobec Unii Europejskiej jest entuzjazm ministrów siedzących w pierwszym rzędzie na widowni. Był to entuzjazm porównywalny z entuzjazmem dygnitarzy PZPR po wyborach 4 czerwca 1989 roku.
Komentarze