Rekonstruktorzy filmowego gangu Olsena, którzy – tak się nieszczęśliwie składa dla nas i dla naszego kraju – od trzech lat tworzą parlamentarną większość Prawa i Sprawiedliwości oraz rząd tej partii, próbują dzisiaj, na specjalnie zwołanym posiedzeniu Sejmu udawać, że mogą ustawą powstrzymać wzrost ceny energii elektrycznej. Nie mówią opinii publicznej, że to, co mogą zrobić, to jedynie utrzymać obecną wysokość rachunku za prąd, poprzez obniżenie opłat towarzyszących, a sam prąd podrożeje i tak. W ogóle, posłowie PiS sprawiają wrażenie, jakby ruch Ziemi wokół Słońca oraz pory roku można było zatrzymać lub zmienić za pomocą ustawy. Państwo teoretyczne wygląda tak, że choć o planowanych podwyżkach cen energii było wiadomo od kilku miesięcy, Sejm musiał zebrać się w tej sprawie między Świętami, a Nowym Rokiem.
Niestety, z okazji, aby siedzieć cicho nie skorzystał premier Mateusz Morawiecki. Wyszedł na sejmową mównicę i plując czystą demagogią o fatalną sytuację w energetyce oskarżył rządy PO-PSL. To oczywiście kolejne kłamstwo Morawieckiego, ale – tak samo, jak zawsze wcześniej – i tym razem premier był sobą zachwycony. Chaos w energetyce trwa od początku rządów obecnej ekipy. Państwowe spółki energetyczne zmieniają prezesów co kilka miesięcy, ponieważ służą do karmienia wiernych towarzyszy partii, których jest wielu i których apetyty są nieograniczone. Strach przed tym, że wszyscy nie zdążą się najeść jest tym większy, im mniej czasu zostało do kolejnych wyborów parlamentarnych. Efekt jest taki, że spółki tracą na giełdzie połowę swojej wartości, zaciągają miliardowe kredyty, a odpowiedzialny za energetykę minister zawierza ją boskiej opiece.
Równolegle, ta władza niszczy odnawialne źródła energii. To sejmowa większość PiS przyjęła ustawę, która wyklucza 99% powierzchni Polski z budowania elektrowni wiatrowych. Minister Środowiska Henryk Kowalczyk nie zrażony twierdzeniem dziennikarza, że to fatalne, odpowiada całkiem poważnie, że przecież został ten 1%. Jakby tego było mało, rząd PiS pozwala importować węgiel z Rosji oraz z ukraińskiego Donbasu na niespotykaną wcześniej skalę, a polskim górnikom nawet sam prezydent wmawia, że mamy w Polsce węgiel na 200 lat.
Co zrobić, aby naprawdę cena prądu była niższa, a wraz z nią więcej pieniędzy zostało w kieszeniach Polaków? Stopniowo zmniejszać udział węgla w miksie energetycznym poprzez budowanie elektrowni wiatrowych wszędzie tam, gdzie ma to sens. Należy też wszędzie tam, gdzie jest to wskazane, ustawiać panele słoneczne. Przychylność miejscowej ludności należy zapewnić przez dofinansowywanie budowy tych instalacji oraz gwarancje odkupienia przez państwowe firmy tego prądu, który niezostanie zużyty przez osoby prywatne. Nie jest oczywiście możliwe całkowite zrezygnowanie z węgla – nawet Niemcy, którzy są w Unii Europejskiej liderami produkcji energii ze źródeł odnawialnych, mają węgiel w swoim miksie energetycznym.
I jeszcze na koniec. Premier Morawiecki w swoim sejmowym wystąpieniu oskarżył opozycję o „donosy do Brukseli”. Oznacza to chyba tyle, że PiS już nie chce, aby Polska była sercem Europy, a flagi UE chyba znowu wylądują w stodole.
Komentarze