Zapamiętajmy ten dzień: Dziś wieczorem poinformowano mnie, że zostałem przyjęty do Platformy Obywatelskiej. To ważne dla mnie, bo choć od dawna była to tylko formalność, jest to symboliczne otwarcie nowego etapu mojej aktywności. Tak samo, jak symbolicznym zamknięciem etapów wcześniejszych była obrona pracy magisterskiej, co miało miejsce 2 lipca.
Polityką interesuję się odkąd pamiętam i jest to zainteresowanie, które pokonało wszystkie inne, a było tego trochę. Na poważnie interesuję się polityką od 2007 roku, a ma to związek z tym, że dopiero wówczas zacząłem mieć solidne poglądy w różnych dziedzinach oraz dopiero od lipca 2007 mogłem śledzić politykę bardziej niż tylko przez oglądanie telewizyjnych dzienników podsumowujących wydarzenia dnia.
Mogłem zapisać się do PO już wcześniej, ale musiałem trochę dojrzeć, aby świadomie podjąć tę decyzję. O ile kadencję rządów Platformy Obywatelskiej 2007-2011 oceniam bardzo dobrze, o tyle kadencję 2011-2015 już jednak dość słabo. Ważny był dla mnie rok 2009, a konkretnie październik tamtego roku. Wcześniej byłem sympatykiem Platformy Obywatelskiej (z racji wieku jeszcze nie wyborcą) neutralnym – tak samo po stronie Donalda Tuska, jak po stronie Grzegorza Schetyny. Byłem fanem Stefana Niesiołowskiego, a na Twitterze miałem dobre relacje z Pawłem Grasiem.
Odejście Grzegorza Schetyny z funkcji wicepremiera i szefa MSWiA skłoniło mnie do zastanowienia się, po czyjej stronie chcę być, bo jasne było, że już nie mogę być neutralny. Wybrałem lojalność wobec Grzegorza Schetyny, ponieważ nigdy nie miałem nawet cienia wątpliwości, że nie ma nic wspólnego z aferą hazardową. Chodzenie na skróty od początku wydawało mi się nie w jego stylu. On, człowiek, który z nadludzką konsekwencją latami budował swoje wpływy w partii, miałby zrobić coś niezgodnego z prawem i ryzykować, że ktoś mu to kiedyś wyciągnie i obróci w pył cały jego wysiłek? Bądźmy poważni.
Rok 2011 też był ważny, choć nie był pozytywny. Poparłem Platformę Obywatelską w wyborach parlamentarnych, a potem Donald Tusk na konferencji prasowej powiedział mi z telewizora, że Grzegorz Schetyna jest wewnętrzną opozycją. To było dla mnie jak uderzenie w twarz. Wtedy na dobre przestałem jakkolwiek przychylnie patrzeć na Donalda Tuska i wtedy też Paweł Graś zablokował mnie na Twitterze.
Październik roku 2013 był koszmarem. Polityczne skorumpowanie działaczy Platformy Obywatelskiej na Dolnym Śląsku przez Donalda Tuska i Rafała Dutkiewicza spowodowało, że Grzegorz Schetyna przegrał wybory na lidera partii w regionie na rzecz Jacka Protasiewicza. Byłem załamany, nawet piwo przestało mi smakować. Trwało to około miesiąca. Potem zacząłem analizować sytuację pod kątem tego, co musi się stać, aby Grzegorz Schetyna wrócił na należne mu miejsce w partii, którą od podstaw zbudował.
Wrzesień 2014 był momentem przełomowym. Grzegorz Schetyna i Andrzej Halicki zostali ministrami w rządzie Ewy Kopacz, a Donald Tusk przesiadł się na fotel szefa Rady Europejskiej. Grzegorz Schetyna mozolnie odbudowywał swoje wpływy w partii, choć listy wyborcze do samorządów ułożył Protasiewicz i negatywne skutki tego Platforma Obywatelska odczuwa do dziś. Fatalną decyzją Ewy Kopacz jako p.o szefowej partii było wysłanie Grzegorza Schetyny do kandydowania do Sejmu z Kielc, gdy zawsze kandydował z Legnicy. "Jedynką" na liście PO w Legnicy został Stanisław Huskowski, co zrujnowało partię w tym mieście. Schetyna w 2011 zdobył tam 67670 głosów, a Huskowski w 2015 zaledwie 15206.
W styczniu 2016 Grzegorz Schetyna przejmuje Platformę Obywatelską. Czyści struktury z martwych dusz i szkodników, wysyła członków partii w teren i podnosi PO z 13% poparcia do 28%, które jest obecnie. Robi to nie załamując się obrzydliwym hejtem, który na niego spada. W październiku 2016 poznaję go osobiście i uznaję to za przełom. W lutym 2018 poznaję osobiście Andrzeja Halickiego i ostatecznie decyduję się na członkostwo w partii wraz z pozytywnym zakończeniem studiów magisterskich.
Ciąg dalszy nastąpi.
Komentarze