Gdy szeregowy chłystek z piątego rzędu Prawa i Sprawiedliwości zostaje prezydentem RP, a potem po trzech latach czatowania na prezydenta Stanów Zjednoczonych przy widzie niczym roznosiciel ulotek zostaje wpuszczony na chwilę do Gabinetu Owalnego w Białym Domu, wizerunkowa klęska jest prawdopodobna bardziej niż cokolwiek innego w światowej polityce w tym właśnie momencie.
Na zdjęciu powyżej widzimy prezydenta Andrzeja dudę sterczącego przy biurku prezydenta Donalda Trumpa, który w tym momencie wygodnie siedzi w swoim fotelu. Prezydent Polski jest na tym zdjęciu w pozycji odwołanego z funkcji (podającego się do dymisji), czyli w pozycji mniej niż zero. To zdjęcie jest tak złe, że nawet zwolennicy PiS i samego Andrzeja Dudy modlą się, by okazało się nieprawdziwe. To zdjęcie jest prawdziwe. Polski prezydent w pozycji uwłaczającej godności urzędu i człowieka podpisuje ponoć bardzo ważną umowę za miliardy dolarów.
Obrazuje to smutną rzeczywistość, że za prezydentury Dudy i rządów PiS nasz kraj jest dla Stanów Zjednoczonych klientem, a nie partnerem. Klęska Andrzeja Dudy jest tym większa, że gdy na wspólnej konferencji prasowej Donald Trump wylał wiadro pomyj na Unię Europejską, prezydent RP przyznał mu rację. Mąż stanu, przyzwoity człowiek honoru lub po prostu osoba pasująca do funkcji, którą sprawuje, powinien bronić dobrego imienia Unii Europejskiej, powinien odpierać ataki swojego odpowiednika, ponieważ Polska jest częścią UE, jej reputacja i dobre imię są reputacją i dobrym imieniem naszego kraju. Przyłączenie się do szkalowania UE uważam za zdradę stanu.
Komentarze