Spora część mediów przez dwa lata próbowała użyć Rafała Trzaskowskiego do rozbicia Platformy Obywatelskiej. Bez żadnego uzasadnienia lansowali go na każde stanowisko partyjne i państwowe – na czele z obsadzoną już funkcją lidera PO i stanowiskiem Prezesa Rady Ministrów, jeśli partia Grzegorza Schetyny wygra wybory parlamentarne w 2019 roku. Gdy okazało się, że z rozbicia Platformy nic nie wyszło, a bunt przeciwko Grzegorzowi Schetynie ograniczył się do czterech nieudaczników, których dni w partii i tak były policzone, dziennikarze zaczęli lansować Trzaskowskiego na kandydata na prezydenta Warszawy.
Gdy na początku listopada 2017 roku przewodniczący PO ogłosił, że to właśnie Trzaskowski będzie kandydatem na gospodarza stolicy, zachwyt mediów zaczął topnieć z prędkością TGV, a gdy PiS ogłosiło, że ich kandydatem w Warszawie będzie Patryk Jaki, dziennikarze padli przed nim na kolana i tkwią w tej upokarzającej pozycji do dziś. W tej chwili są z Jakim w Sofii, gdzie ten dresiarz będzie próbował udowodnić, że metro w Warszawie budowane za wolno i za drogo, choć nie ma żadnych kompetencji, aby w ogóle wypowiadać się w tak specyficznej materii. Jesteśmy świadkami żenującej hucpy jednego z kandydatów, w którą media wchodzą bez nawet cienia refleksji i próby znalezienia intelektualnego pionu.
Obaj kandydaci ciężko pracują na jak najlepszy wynik – to trzeba przyznać - nawet jeśli nie lubi się Jakiego i słusznie uważa się, że to kompletny kretyn. Z sondażu Kantar na zlecenie TVN24 wynika, że Trzaskowski wygra i I, i II turę – w I turze liczą się tylko kandydaci dwóch największych partii, bo reszta notuje poparcie od 4% (Rozenek) do mniej niż 1% (jakaś kandydatka ruchów miejskich, której nazwiska nikt nie kojarzy), ale media robią cyrk, że Jaki jest tuż za Trzaskowskim, choć notuje gorsze wyniki niż kandydat PiS na prezydenta Warszawy wystawiony przeciwko Hannie Gronkiewicz-Waltz cztery lata temu. Publicysta Grzegorz Sroczyński (którego nikt nie traktuje poważnie, bo wielokrotnie mówił i pisał bzdury) był nawet łaskaw oznajmić wczoraj rano w TVN24, że Trzaskowski jest obciachowy, a Justyna Pochanke ochoczo zacytowała te brednie w wieczornym programie.
Kompromitacja mediów z kampanii prezydenckiej w 2015 roku niczego dziennikarzy nie nauczyła. Wtedy lansowali Andrzeja Dudę i pomogli mu wygrać wybory, a prezydenta Komorowskiego również uważali za obciachowego. Niepojęte zresztą, że po ujawnieniu, iż PiS brało udział w obaleniu poprzednich rządów przy pomocy przestępczych działań Falenty, dziś tematem numer jeden jest wizyta Jakiego w stolicy Bułgarii.
Źródło: http://www.efhr.eu/2017/11/24/temat-v-media/ |
Komentarze