Wiem, że to tylko sondaż i że Prawu i Sprawiedliwości spada z 42% w poprzednim sondażu, a Platformie rośnie z 14%, ale mimo wszystko uznałem, że warto to odnotować. Jest to dla mnie bowiem okazja do napisania kilku słów o zupełnie elementarnych regułach polityki.
Nowoczesna zawsze była słaba. Poparcie dla niej poszybowało w sondażach na poziom 25% wtedy, gdy Platforma Obywatelska była tuż po przegranych wyborach i musiała poukładać się wewnętrznie zanim mogła zrobić cokolwiek innego. Udało się. Grzegorz Schetyna został szefem partii i uchronił ją przed rozłamem. Ponieważ ma pozytywną obsesję na punkcie pracy w terenie, natychmiast zaczął porządkować struktury partii w całym kraju, a potem ruszył ze swoimi ludźmi na spotkania z wyborcami. Politycy Nowoczesnej w tym czasie niemal zamieszkali w mediach. Struktury tej partii ograniczają się w zasadzie jedynie do największych miast – powiaty to pustynia, o gminach nie ma nawet sensu mówić. Dziś Nowoczesna płaci cenę za tamtą lekkomyślność Ryszarda Petru i jego współpracowników.
Nie wierzę w 50% poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości. Prof. Radosław Markowski naukowo uzasadnia, że poparcie dla PiS i dla PO utrzymuje się na poziomie zbliżonym do wyniku wyborów. Różnica polega na tym, że elektorat największej partii opozycyjnej jest dziś słabo zainteresowany polityką. Platformie nie pomaga też pewnie ciągłe marzenie sporej części tzw. liderów opinii o tym, że PO rozpadnie się, a ktoś inny zbuduje coś, co pokona PiS w wyborach. Oczywiście nikt nie zbuduje nic nowego, wybory rozstrzygną się między PiS i PO, między Jarosławem Kaczyńskim i Grzegorzem Schetyną, ale zanim zrozumieją to pracownicy „Gazety Wyborczej” i „Newsweeka”, trochę wody w rzece upłynie. Jeszcze jakiś czas redakcje te będą nachalnie lasować Roberta Biedronia, który ma do powiedzenia wyłącznie to, że opozycja parlamentarna jest zła.
Nie ma alternatywy dla ciężkiej pracy, dla pracy u podstaw. Nie ma alternatywy dla ciągłych spotkań z wyborcami oraz mobilizowania partyjnych działaczy do gigantycznego wysiłku, który jest niezbędny do wyborczego zwycięstwa. Grzegorz Schetyna potrafi dobrze zarządzać partią. To w dużej mierze dzięki jego wysiłkowi Platforma Obywatelska wygrała wybory w 2007 r. Cały czas pracuje też nad sobą, a jego wystąpienia na partyjnych spotkaniach są naprawdę świetne. Lider PO bardzo zyskuje też w bezpośredniej rozmowie – wiem, co mówię, bo miałem przyjemność z nim rozmawiać. To, czego potrzeba mu do pełni sukcesu, to poczucie, że działacze Platformy w całym kraju, na wszystkich szczeblach, stoją za nim murem. Mam nadzieję, że tak będzie, bo Schetyna zasługuje na szacunek i zaufanie, a projekt – bo tak mówi o swojej partii – zasługuje na pozycję lidera i w sondażach, i w wyborach.
Moja wiara w Grzegorza Schetynę pozostaje niezachwiana od października 2009 r., gdy zrozumiałem, że nie można być neutralnym sympatykiem i wyborcą PO i stać po środku. Stało się dla mnie jasne, że trzeba opowiedzieć się po czyjejś stronie. Uważam, że dobrze wybrałem.
Komentarze