Dymisja premier Beaty Szydło jest już przesądzona i nie wynika to bynajmniej z wypowiedzi szefa klubu PiS Terleckiego czy rzeczniczki PiS Mazurek. Wynika to z porannego wystąpienia Beaty Szydło w Sejmie jeszcze przed wystąpieniem przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Grzegorza Schetyny na temat wniosku o konstruktywne wotum nieufności dla rządu.
Wystąpienie premier Szydło było żałosne. Mówiła o tym, że PO chce zabrać ludziom 500 zł na dziecko, że rząd dba o interesy Polski, a sukcesy rządu są ogromne i to podobno boli polityków PO. Mówiła też o tym, że jest dumna z głosowania 27:1 w Brukseli, gdy tylko Szydło sprzeciwiła się wyborowi Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Stek bzdur, kłamstw i bredni wygłoszony był tonem tak rozpaczliwym, iż można było odnieść wrażenie, że Beata Szydło za chwilę rzuci się na druty pod napięciem elektrycznym.
Wystąpienie lidera PO było świetne. Grzegorz Schetyna bardzo celnie podsumował zarówno żałosne wystąpienie Szydło, jak i flirt tej władzy z antysemitami, ksenofobami i nacjonalistami, który swe potworne oblicze zaprezentował 11 listopada na ulicach Warszawy. PiS domyka niszczenie Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa, za chwilę przegłosują też antydemokratyczną ordynację samorządową. To nie są żarty.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński i premier Beata Szydło są w tej chwili w na spotkaniu z Andrzejem Dudą w Pałacu Prezydenckim i uzgadniają sposób oraz termin odejścia osoby, która została premierem mając kwalifikację do bycia gospodynią wiejskiego proboszcza. Porannym wystąpieniem w Sejmie wykluczono, że odejdzie z godnością.
Foto: Bartłomiej Zborowski / PAP |
Komentarze