Prezydenckie projekty ustaw sądowych mają 6 stron. Poprawki PiS – 9 stron. Tego nie można nazwać kompromisem – prezydent Andrzej Duda całkowicie skapitulował przed partią rządzącą i jej emanacją – prokuratorem stanu wojennego, a dziś posłem Stanisławem Piotrowiczem. Duda oszukał tysiące ludzi protestujących w lipcu na ulicach w obronie trójpodziału władzy. Nowe ustawy w sumie niewiele różnią się od tych, które prezydent w lipcu zawetował.
Wybór Krajowej Rady Sądownictwa w I turze dokona się większością 3/5, ale w II turze większością bezwzględną. To oznacza, że I turę PiS zablokuje, a w II turze wybierze sobie większość w KRS. Według poprawek do ustawy o KRS 25 prokuratorów może zgłosić sędziego do KRS, a jak wiadomo prokuratura jest dziś całkowicie podporządkowana partii rządzącej. Na listę kandydatów do KRS może trafić sędzia wskazany przez 25 prokuratorów, zamiast sędziego wskazanego przez 5000 sędziów. Liczba osób popierających nie ma żadnego znaczenia - Sejm zrobi, co chce: wybierze do KRS tych, którzy będą posłom pasować.
Ciekaw jestem, czy komentatorzy (np. Aleksandra Pawlicka z „Newsweeka”) nadal mają pretensję do Platformy Obywatelskiej o to, że nie dała się nabrać na „konsultacje” u Andrzeja Dudy ws. zmian Konstytucji na potrzeby tych ustaw. Powinni przeprosić polityków PO – zwłaszcza Pawlicka i Grochal, które niepójście do Dudy uważały za katastrofalny błąd Grzegorza Schetyny.
Okazało się, że Grzegorz Schetyna znowu miał rację.
Komentarze