Oficjalnie prezydent Turcji, a faktycznie turecki dyktator Recep Tayyip Erdogan przebywa z wizytą w Polsce. Prezydent Andrzej Duda powitał go honorami i czerwonym dywanem. Ciekawe czy upomni się o wypuszczenie z tureckich więzień przeciwników reżimu w Ankarze.
Należy zadać sobie pytanie, po co obecne władze naszego kraju spotykają się z człowiekiem, który dla utrwalenia własnej władzy w 2016 r. sprokurował krwawy pucz, aby mieć pretekst do ostatecznego rozprawienia się ze swoimi politycznymi oponentami. Zginęło 312 osób, a 1440 osób zostało rannych. W rocznicę tych wydarzeń polski MSZ, a więc rząd cieszył się razem z Erdoganem z efektów tamtej rzezi.
Można przypuszczać, że prezydent Andrzej Duda i reszta przedstawicieli polskich władz odbiera od tureckiego dyktatora cenne dla niej rady, jak zdobytej raz władzy już nigdy nie oddać. Otoczenie polskiego prezydenta chwali się obecnością satrapy z Ankary w Pałacu Prezydenckim, a sam Andrzej Duda zapowiedział pomoc Turcji w staraniach o jej członkostwo w Unii Europejskiej. Pozostaje mieć nadzieję, że to tylko dyplomatyczna kurtuazja.
Rzeczywistość nie kłamie. Faktem jest, że w czasie rządów Platformy Obywatelskiej Polska była na arenie międzynarodowej nawet wyżej niż uprawniałby nas do tego potencjał kraju. W czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości Polska nie tylko nie chce odgrywać w UE ważnej roli, ale nawet jest przez rządzących na raty, ale systematycznie z niej wyprowadzana. Nie chcemy integrować się z Zachodem, nie jesteśmy już nawet pełnomocnikiem Ukrainy w staraniach o jej członkostwo z UE. Wolimy zamordystów z Białorusi, Kazachstanu i Turcji, a obecny szef MON wydaje się mieć w swoim otoczeniu więcej agentów Kremla niż polskie władze w okresie Polski Ludowej.
Wizyta dyktatora Korei Północnej Kim Dzong Una w Warszawie wydaje się być tylko kwestią czasu.
***
„...ale PO przez 8 lat…” i „nie straszcie PiS-em”, a poza tym przecież dali 500 zł.
Komentarze