Urodziłem się w 1990 r.
Jasne jest więc, że nie żyłem w czasach komunizmu i nie byłem
naocznym świadkiem wielkiego przełomu, który wydarzył się w
Polsce dziewięć lat wcześniej. W dorosłym życiu nigdy nie byłem
wyznawcą Lecha Wałęsy. Doceniałem jego wielką rolę w
przeprowadzeniu naszego kraju z epoki PRL-u do epoki wolności i
demokracji i czułem potrzebę obrony byłego prezydenta RP, gdy
atakowali go ludzie, którzy, choć siebie samych nazywają
„genetycznymi patriotami”, nie zrobili dla Polski nawet ułamka
tego dobrego, co zrobił Wałęsa. Nie dorównali mu, bo albo byli
zbyt tchórzliwi, albo nie potrafili, a może po prostu nie chciało
im się walczyć, a pamiętnego 13 grudnia woleli spać do południa.
Nie mam wątpliwości, że
dzisiejszy dzień jest jednym z najważniejszych dni III RP, choć
dla mnie o wiele ważniejsze z punktu widzenia Polski są inne daty.
Nie wierzę w dokumenty Służby Bezpieczeństwa - ani w te na temat
Lecha Wałęsy, ani w dotyczące kogokolwiek innego. Nie wierzę nie
dla tego, że Wałęsa nie miał prawa zgodzić się na współpracę
z SB, ale dlatego, że SB produkowała agentów tak łatwo, jak
Zbigniew Ziobro produkował łapówkarzy.
Nawet gdyby okazało się,
że w 197-którymś roku Lech Wałęsa podpisał zobowiązanie do
współpracy i przez jakiś czas był TW „Bolkiem”, to wszystko
dobre, co zrobił później, tysiąckrotnie przewyższałoby ten
jeden straszny błąd.
Komentarze