Plan zajęć semestru letniego jest bardzo dobry: Mam wolny każdy poniedziałek i co drugi piątek więc nawet to, że co drugi wtorek będę siedział na uczelni od 8 do 18.30 da się wytrzymać. W środę zaczynam o 11, ale mogę nawet o 14, bo wykładowca powiedział dziś, że nie musimy chodzić na wykłady, ważniejsze są ćwiczenia, a na egzaminie i tak nie będzie kłopotów. Kończę o 15.30 lub 17 – na zmianę, co dwa tygodnie. W czwartek zaczynam o 8 i co dwa tygodnie kończę na zmianę o 9.30 i 13 więc nie jest źle. Co drugi piątek zaczynam o 8 – kończę o 13.
Problem w tym, że wciąż nie mam zaliczonego jednego przedmiotu z semestru zimowego. Od ludzi z roku dowiedziałem się, że 7 lutego nie zdałem. Na drugim terminie 22 lutego nie byłem, bo nie mogłem być - z przyczyn technicznych. Trzeci termin w marcu – dokładnej daty nie znam. Jeśli mam być wyrzucony ze studiów, niech to się stanie przed 15 marca, bo może nie będę wtedy musiał płacić za akademik. 290 zł piechotą nie chodzi.
Komentarze